W hodowli pod Tarnowem mieszkało łącznie 8 psów - owczarki niemieckie, berneńczyki oraz jeden pekińczyk. Najmłodszy miał zaledwie pół roku, zaś najstarszy 5 lat. Kiedy pracownicy Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w Tarnowie dotarli na miejsce, zobaczyli, że psy trzymane są na terenie zwykłej posesji.
TOZ musiało interweniować, ponieważ zwierzaki były bardzo zaniedbane. Czworonogi miały niedowagę, a niektóre z nich mocno skołtunioną sierść. Przedstawiciele TOZ chcieli od razu zabrać pieski, ale były bardzo agresywne. Trzymano je w ciasnych boksach, a jednego - na krótkim łańcuchu. Wokół było pełno odchodów, panował potworny smród.
Musieliśmy to robić stopniowo i bardzo ostrożnie. Zwierzęta były dzikie i nie dało się nich podejść. Ich oswajanie zajęło nam dwa tygodnie - mówi "Gazecie Krakowskiej" Joanna Prytko-Lamot, szefowa Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w Tarnowie.
Hodowla działała legalnie
Mimo że psy trzymane były na terenie zwykłej posesji, wszystko jest legalne. Właściciel hodowli ma oficjalnie zarejestrowaną działalność oraz posiada rodowody wszystkich psów. Jak się okazało, zwierzęta pozostały bez opieki, ponieważ gospodarz trafił do szpitala. Na razie nie wiadomo, w jaki sposób otrzymał on zezwolenie na tę działalność.
Psy szukają domu
Wszystkie zwierzęta udało się bezpiecznie zabrać z hodowli. Inspektorzy od razu zaczęli szukać domów dla czworonogów. Najszybciej zabrano berneńczyki. Reszta potrzebowała czasu, żeby oswoić się z bliskością człowieka po ciężkich przeżyciach w hodowli.
Na razie TOZ szuka domu dla jednego owczarka niemieckiego. Jak informują w Towarzystwie, pozostałe zwierzęta, z uwagi na brak zgłoszeń domów tymczasowych, przejęła grupa Adoptuj Psiaka od Kajmaka i to ona już szuka dla nich nowych domów.