We wtorek 25 czerwca w małej miejscowości niedaleko Olsztyna 7-letnia dziewczynka została zagryziona przez psy. Jej życia nie udało się uratować. Ciało dziecka znaleziono na posesji, gdzie prowadzone są dwie hodowle psów.
Jak ustalił "Fakt" policjanci, którzy przyjechali na miejsce, ale nie musieli uczestniczyć w oględzinach, nawet nie wchodzili na teren posesji, gdzie doszło do dramatu. Nie chcieli patrzeć na makabryczny widok.
Dziecko, które miało rany od ugryzień psa znaleźli domownicy. Dziewczynka była wówczas pod opieką znajomej, nie było w tym momencie jej mamy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Okazuje się, że nie był to pierwszy raz, gdy 7-latka odwiedziła posesję z hodowlą psów. Mł. asp. Jacek Wilczewski z Komendy Miejskiej Policji w Olsztynie w rozmowie z "Faktem" przyznał, że dziewczynka dobrze znała hodowane tam psy. Już wcześniej wychodziła z nimi na spacer. Były to dogi niemieckie i buldogi francuskie.
Czytaj także: Zbierasz tak jagody? Możesz dostać wysoki mandat
Dziecko weszło w kontakt z psami. W jaki sposób? To jest przedmiotem ustaleń - przekazał "Faktowi" rzecznik olsztyńskiej policji.
Postępowanie ws. śmierci dziewczynki nadzoruje Prokuratura Rejonowa Olsztyn-Północ. Z nieoficjalnych informacji wynika, że dziecko mogło wejść do kojca z psami.
Co po tragedii stało się z psami? - Zabezpieczono sześć dogów niemieckich. Psy trafiły do pobliskich schronisk. Przeprowadzana jest kwarantanna, badania weterynaryjne - tłumaczy "Faktowi" mł. asp. Jacek Wilczewski.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.