W całej Polsce odbywają się protesty rolników. Podstawowa forma przyjęta przez protestujących to planowane i zapowiadanie blokady niektórych dróg. Protest potrwa do 10 marca.
Rolnicy chcą w ten sposób wyrazić swoje oburzenie związane z importem na polski rynek towarów z Ukrainy. Nie zgadzają się także na wprowadzanie zmian związanych z Europejskim Zielonym Ładem, który uderza w ich kieszenie. Niektórzy z nich mówią, że oba te czynniki doprowadzą ich gospodarstwa do upadku.
Czytaj również: Protest rolników w Toruniu. Miasto wymarło. "Nie mogłem spać"
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ciągnik zablokował drogę strażakom
Sieć obiegły w ostatnim czasie nagrania z blokad rolniczych. Oburzenie wywołały filmy pokazujące karetki, które nie mogły jechać z powodu stojących na drogach ciągników. Do kolejnej podobnej sytuacji doszło w woj. kujawsko-pomorskim. Strażacy z OSP Białe Błota nie mogli dojechać do wypadku, bowiem na ich drodze stanął pojazd rolników. Mało tego, nie było właściciela ciągnika, który mógłby go przestawić. Zdjęcie obiegło sieć. Komentujący skrytykowali zachowanie rolników. "Wiemy, że walczycie o lepszą przyszłość, ale ŻYCIE LUDZKIE JEST NAJWAŻNIEJSZE" - napisali strażacy (pisownia oryginalna).
Czytaj również: Rolnicy nie przepuścili karetki. Niepokojący wpis w sieci
Prezes OSP Białe Błota: Trzeba zrozumieć rolników
Krzysztof Kościelniak jest prezesem OSP Białe Błota. Zapytaliśmy go, jak ta sytuacja wpłynęła na interwencję strażaków. - Na pewno były opóźnienia związane z dojazdem. Na szczęście udało nam się dotrzeć na miejsce zdarzenia, a w związku z wypadkiem nie było zagrożenia życia - mówi w rozmowie z o2.pl. Prezes OSP zdaje sobie sprawę, że zdjęcie wywołało lawinę krytyki w stosunku do rolników, ale on sam stara się inaczej patrzeć na tę sytuację.
Nie chciałbym krytykować rolników. Trzeba ich zrozumieć. To zdarzenie miało charakter losowy. Akurat tak się złożyło, że zablokowany był ten odcinek trasy, a w danym momencie doszło do wypadku. Nie można w tym przypadku nikogo winić - mówi w rozmowie z naszym portalem.
Jak dodał, jego zdaniem blokada dróg jest jedyną formą protestu. - Jeśli rolnicy pojadą pod urząd miasta czy urząd wojewódzki, to nic im to nie da. Walczą o swoje jak każdy - zaznacza.
Powinni jednak przyjąć zasadę, że jeśli jedzie pojazd uprzywilejowany, to muszą go przepuścić. My jesteśmy od tego, by pomagać i ratować. Wszystko jest ok, dopóki nie dojdzie do jakiejś tragedii - dodaje Krzysztof Kościelniak.
Czytaj również: Tragiczna śmierć rolnika. Zginął wciągnięty przez maszynę
Policja nie miała zgłoszenia, ale wyjaśni sprawę
Komenda Miejska Policji w Bydgoszczy nie dostała żadnego zawiadomienia w sprawie blokady drogi. - Dowiedzieliśmy się z mediów, że taka sytuacja miała miejsce. Mimo tego będziemy wyjaśniać z organizatorem, dlaczego doszło do sytuacji, w której nie było kierowcy, by móc udrożnić ruch - mówi nam mł. asp. Krzysztof Bratz z KMP w Bydgoszczy. Jak przyznaje, policjanci dbają o zapewnienie bezpieczeństwa w trakcie protestów, ale nie są w stanie zarejestrować każdej takiej sytuacji.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.