W poniedziałek, 26 czerwca, a więc kilkadziesiąt godzin po tym, jak Jewgienij Prigożyn wszczął bunt, Władimir Putin wygłosił specjalne orędzie do narodu. Skomentował w nim nieudany pucz, zapewnił, że organizatorzy marszu na Moskwę zostaną pociągnięci do odpowiedzialności, a jednocześnie... podziękował wagnerowcom.
Wszelkie szantaże i zamieszki skazane są na niepowodzenie. Zbrojny bunt i tak zostałby stłumiony. Zdecydowana większość bojowników z Grupy Wagnera to patrioci ojczyzny, ale byli wykorzystywani – stwierdził Putin.
Polityk starał się za wszelką cenę pokazać, że nadal ma pełną kontrolę nad tym, co dzieje się w kraju. Ale gdy Jewgienij Prigożyn ogłosił "marsz na Moskwę", pojawiły się spekulacje, że elita Moskwy, z Władimirem Putinem na czele, uciekła z miasta. Rosyjska agencja informacyjna TASS podała, że Putin miał wylecieć do Petersburga.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Putin boi się, że zostanie wykastrowany?
Grupa Wagnera słynie z okrucieństwa i Putin doskonale o tym wie. Wśród najemników są nie tylko byli zawodowi żołnierze, ale i bezwzględni kryminaliści, którzy walczyli na froncie za obietnicę wolności.
Nagrania pokazujące działania najemników w Ukrainie mrożą krew w żyłach. Wagnerowcy nie mają litości dla cywilów, jeńców, ale i swoich kompanów, oskarżonych o zdradę. Zdaniem rozmówcy "Daily Star", Putin obawia się, że najemnicy z Grupy Wagnera zrobią mu to, co robią zdrajcom w swoim szeregach.
Putin cierpi na chorobę przypominającą Parkinsona i zawsze miał paranoję, ale teraz naprawdę odleciał. Boi się, że najemnicy, których wynajął, żeby zabijali Ukraińców, zrobią z nim to samo [co swoim kompanom oskarżonym o zdradę] i obetną mu jądra. To by było poetyczne zakończenie — skwitował mężczyzna, przedstawiony jako ''jeden z generałów Putina''.
Rozmówca ''Daily Star'' przekonuje też, że przerażony Putin, dowiedziawszy się o buncie wagnerowców, zaszył się w leśnej rezydencji.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.