W poniedziałek walczący po stronie sił ukraińskich Korpus Ochotniczy Rosji ogłosił, że wkroczył na terytorium obwodu biełgorodzkiego. Później pojawiły się informacje o wyzwoleniu wsi Kozinka i wejściu do miasta Grajoworon antyputinowskich wojsk. Cała sytuacja zszokowała Rosjan, którzy poczuli na własnej skórze to, co przed rokiem sami zgotowali Ukraińcom.
Czytaj także: Chcą odłączyć się od Rosji. "Możemy żyć bez niej"
Szybko w regionie Biełgorodu rozpoczęła się "operacja antyterrorystyczna", jak nazwały ją władze Federacji Rosyjskiej. Wprowadzono stan wojenny i zaczęły się regularne walki z siłami, które kompletnie zaskoczyły Rosjan. Już we wtorek informowano o tym, że udało się zabić około 70 członków Korpusu Ochotniczego Rosji, a pozostali uciekli do Ukrainy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jednak jak pisał na naszych łamach Łukasz Maziewski, "operacja biełgorodzka" była zdecydowanym sukcesem. Po tym jak Ukraina de facto straciła na rzecz Rosjan broniony od wielu miesięcy Bachmut, obrońcy potrzebowali nadać sygnał, że są w stanie podejmować działania ofensywne.
Do tego nawet niewielka jednostka wojskowa, jaką jest Korpus Ochotniczy Rosji, dość łatwo dostała się na teren Federacji Rosyjskiej. Wywołała spore zamieszanie i była w stanie zadać wojskom Władimira Putina straty. Mówi się nawet o tym, że mogła zdobyć nowoczesny rosyjski kompleks walki radio-elektronicznej "Żytiel".
Co na to kremlowscy propagandziści i zwolennicy Władimira Putina?
Nawet oddana reżimowi Olga Skabejewa, prowadząca program "60 minut" w rosyjskiej telewizji ulubienica prezydenta, wygląda na zszokowaną. I w swoim programie nie kryje tego, że obawia się o bezpieczeństwo. Na Kremlu nie mówi się już o tym, jak z twarzą wyjść z konfliktu w Ukrainie, ale jak uniknąć kryzysu w całej Rosji i ocalić kraj.
Pod tym względem uderzenie Korpusu Ochotniczego Rosji okazało się strzałem w dziesiątkę. Efekt psychologiczny jest w Rosji widoczny i z pewnością nie wpłynie dobrze na poparcie społeczeństwa dla wojennych działań w Ukrainie. Rosjanie czują się zagrożeni i widać to było choćby po reakcji wiernych Kremlowi dziennikarzy.
"Powiedziałabym, że sytuacja jest histeryczna" - mówiła gwiazda rosyjskiej propagandy.
Nie tylko Olga Skabejewa była sceptyczna wobec zapowiedzi rządzących ws. bezpieczeństwa Rosji. Jak przyznał na antenie Michaił Chodarionok, analityk wojskowy i komentator wojny w Ukrainie, Rosjan czekają niełatwe czasy, a atak na Biełgorod pokazał, że nie mogą do końca się czuć bezpiecznie.
Ten sam ekspert niedawno wypalił na antenie, że Rosja jest w ciężkiej sytuacji, bo praktycznie cały świat jest przeciw niej, a Ukraińcy rosną w siłę i mają wielką wolę walki.
Wracając do ataku na Biełgorod, Olga Skabejewa nie dała się przekonać, że to tylko incydent i że więcej nie będzie mieć miejsca. Podniesionym głosem zarzucała swoim rozmówcom, że zapewne mylą się w swoich wyważonych ocenach. I że sytuacja jest bardzo poważna, co akurat jest prawdą.
"Jeszcze niedawno wszystko wydawało się niemożliwe, tak samo jak atak na Biełgorod. Tak myśleliśmy jeszcze dzień wcześniej, prawda?" - mówiła wściekła i przerażona dziennikarka.
Ciekawe, kiedy w Moskwie wpadną na to, że wojnę można szybko zakończyć, wycofując siły z Ukrainy i rozpoczynając rozmowy pokojowe. Na razie się na to nie zanosi.