W środę 21 września Władimir Putin ogłosił rozpoczęcie "częściowej" mobilizacji rezerwistów. Zapowiedź prezydenta wywołała popłoch wśród Rosjan, którzy zaczęli masowo wykupować bilety lotnicze, aby jak najszybciej opuścić kraj i nie zostać siłą wcielonymi do armii.
Rekrutacja do rosyjskiej armii. Mężczyźni nie chcą ginąć w Ukrainie
Aby wymusić na Rosjanach wstąpienie do armii, Kreml nie przebiera w środkach. Na porządku dziennym są "łapanki", których celem jest wymuszenie na jak największej liczbie mężczyzn dołączenie do armii i udział w wojnie w Ukrainie. "Rekrutowane" są nawet osoby w kryzysie bezdomności.
Przeczytaj także: Ekspert nie ma wątpliwości. "Katastrofalna wiadomość dla Indii"
Mobilizacja rezerwistów doprowadziła do protestów. Mimo że ich uczestnicy są brutalnie traktowani i aresztowani przez funkcjonariuszy służb porządkowych, głosy sprzeciwu nie cichną. Już od pierwszego dnia regularnie dochodzi do podpaleń obiektów, gdzie jest prowadzona rekrutacja do armii. Incydentom przyjrzał się niezależny portal The Insider.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Przeczytaj także: W doniesienia z Rosji aż trudno uwierzyć. Putin wyjechał?
Podpalenia miały miejsce między innymi w obwodzie leningradzkim, a dokładniej –w Kirowsku i Łomonosowie. W pierwszym z miast w nocy z soboty 24 września na niedzielę 25 września doszło do podłożenia ognia pod wojskowy punkt rekrutacyjny. Sprawcy wywiercili otwór w oknie z podwójną szybą – na parterze – otwór, na na kratce zawiesili kanister z benzyną.
Zaledwie trzy dni wcześniej w Łomonosowie podpalono urząd, w którym odbywała się rekrutacja i rejestracja nowych żołnierzy. W tym przypadku również pożar rozpoczął się na pierwszym piętrze. Z kolei w Mordowie w obwodzie kalingradzkim doszło do podpalenia miejscowego biura meldunkowo-zaciągowego, wykorzystano koktajle Mołotowa.
Nie są to jednak pierwsze przypadki podłożenia ognia pod rządowymi instytucjami. Już w lipcu 2022 roku portal The Insider informował o istnieniu – w podziemiu – grup partyzanckich, których jednym z zadań jest podpalanie punktów rejestracji nowych żołnierzy oraz budynków administracyjnych. Podobna próba miała miejsce w Czerniachowsku, ostatecznie jednak zniszczeniu uległo zaledwie 1,5 metra kwadratowego.
Przeczytaj także: Zadzwonił do rosyjskiej ambasady w Polsce. "O mój Boże"
To nie koniec listy miejscowości, w których ostatnio doszło do podpaleń. Jak podaje The Insider, przypadki podłożenia ognia pod punktami rekrutacyjnymi odnotowano także w: Saławacie (Republika Baszkortostanu), Kańsku (Kraj Krasnojarski), Chabarowsku (Kraj Chabarowski), Amurze (obwód amurski), Wołgogradzie (obwód wołgogradzki) i Kostromie (obwód kostromski).
Podziemny ruch oporu jest w Federacji Rosyjskiej dość zdecentralizowany. Jednak jak przyznawali w rozmowie z The Insider sami partyzanci, właśnie dzięki temu są w stanie prowadzić skuteczne akcje, wymierzone w Kreml na czele z Władimirem Putinem.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.