W weekend Iran wystrzelił w kierunku Izraela około 300 dronów i pocisków rakietowych. To był odwet za zbombardowanie irańskiego konsulatu w Syrii, w którym zginęło kilku oficerów.
Izraelskie wojsko przechwyciło 99 procent pocisków i jednocześnie zapowiedziało odwet wobec Iranu. W obronie pomogły Stany Zjednoczone i Wielka Brytania. Amerykańscy urzędnicy zapowiedzieli dla Teheranu konsekwencje, a Joe Biden przekazał, że Izrael wysłał wrogom sygnał, że nie są w stanie zagrozić bezpieczeństwu.
Iran i Rosja od lat współpracują. Rosja w swoim kraju otworzyła linię produkcyjną irańskich dronów, które sieją spustoszenie na terenie Ukrainy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rosja brała udział w ataku na Izrael?
Według ppłk Macieja Korowaja, byłego wojskowego, taka decyzja byłaby nie na rękę Rosji. - Iran jest jednym z głównych dostarczycieli broni, takich jak drony i podzespoły do rakiet, w dużych ilościach wykorzystywanych do walki w Ukrainie. Dzięki tej współpracy Kreml wypełnią lukę w swoich ograniczonych zasobach, które szybko się zużywają - powiedział Faktowi.
Podpułkownik Korowaj uważa też, że częste ataki Iranu mogą sprawić, że nie będzie w stanie wysyłać uzbrojenia Rosji. - Należy pamiętać, ze Iran też dozbraja m.in. Huti w Jemenie - uważa ppłk.
W podobnym tonie w rozmowie z dziennikiem wypowiedział się dyrektor Instytutu Bliskiego i Dalekiego Wschodu na Uniwersytecie Jagiellońskim prof. Łukasz Fyderek.
Iran jest niezależnym aktorem, nie potrzebuje konsultować swoich posunięć z Rosją. Poza tym to Kreml skopiował w Ukrainę doktrynę uderzenia dronami, którą w ostatnich latach wypracował Iran - powiedział.
Czytaj więcej: Atak Iranu zakończony? Jasny sygnał z Teheranu