Jewgienij Prigożyn, zwany "kucharzem Putina", zbudował pod bokiem rosyjskiej armii groźną prywatną armię. Grupa Wagnera odegrała ważną rolę nie tylko na ukraińskim froncie, wcześniej dała się poznać od ciemnej strony w Afryce, Syrii czy w Donbasie, gdzie przyczyniła się do utworzenia zbuntowanych republik donieckiej i ługańskiej.
Nie tak dawno wagnerowcy ogłosili zdobycie Bachmutu, a potem szybko wycofali się z frontu i oddali pole rosyjskiej armii. Jedni eksperci spekulują, że walki mocno wyniszczyły oddziały i te wymagają uzupełnienia.
Inni są zdania, że Grupa Wagnera uciekła z pola walki przed okrążeniem i kontrofensywą ukraińską.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jewgienij Prigożyn ma jednak cały czas paliwo, by drwić z ludzi Siergieja Szojgu i Witalija Gierasimowa.
Robi to z wielką ochotą, walcząc z dowództwem armii o posłuch Władimira Putina i miejsce u jego boku. To składa Szojgu życzenia na urodziny, wyśmiewając jego "rozliczne talenty".
To wściekle atakuje generałów za brak amunicji na froncie i pokazuje zdjęcia zabitych żołnierzy. To znów oddaje im Bachmut, zostawiając dwóch "obrońców" i robiąc z armii pośmiewisko. Wojna na górze trwa od wielu miesięcy.
Zanosi się jednak na to, że dowódcy rosyjskiej armii nie poradzą sobie bez wsparcia fachowców z Grupy Wagnera. Pokazał to niedawny atak partyzantów na Biełgorod.
Jak informuje Wacław Radziwinowicz z "Gazety Wyborczej", wieloletni korespondent z Moskwy, Rosjanie nie mają wykwalifikowanej kadry oficerskiej w armii i to jest ich wielki problem.
To dlatego wojsko jest źle zarządzane, a Legion Wolność Rosji był w stanie bez trudu zaatakować okolice Biełgorodu i stoczyć kilka zwycięskich potyczek z wojskiem. To widać również na froncie, gdzie Ukraińcy szczególnie polują na oficerów.
Zdaniem obserwatorów, ratunkiem dla wojska rosyjskiego miałoby być obsadzenie oficerskich stanowisk ludźmi z Grupy Wagnera. Fachowcami od brudnej roboty, którzy w wielu konfliktach brali udział i są otrzaskani w boju.
Jeśli tak się stanie, Jewgienij Prigożyn zyska kontrolę nad armią, obsadzi kluczowe stanowiska swoimi ludźmi i w zasadzie wojsko sprywatyzuje.
Decyzja jest w rękach Władimira Putina, który na razie utrzymuje wiernych sobie generałów, choć ci nie radzą sobie na polu walki kompletnie.
Wsparcie Grupy Wagnera może okazać się bezcenne, ale będzie mieć wysokie koszty. Prigożyn ma już nawet wiernych sobie oficerów, których widziałby u sterów w armii. Ma też wielkie ambicje i chrapkę na wojenny budżet Rosji.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.