Podczas obrad nad wnioskiem o uznanie niepodległości Donieckiej i Ługańskiej Republiki Ludowej zdarzyło się coś dziwnego. Przewodzący Radzie prezydent Putin wywołał do tablicy szefa Służby Wywiadu Zagranicznego (SWZ) Siergieja Naryszkina.
Między prezydentem a Naryszkinem wywiązał się dziwaczny dialog. Putin zapytał szefa SWZ, czy popiera wniosek Dumy Państwowej o uznanie niepodległości dwóch separatystycznych republik, które chcą oderwać się od Ukrainy.
Naryszkin był zmieszany; nie chciał odpowiedzieć wprost na zadawane mu przez prezydenta Rosji pytanie. Kluczył, ewidentnie unikał odpowiedzi, zachowywał się jakby nie rozumiał, o co pyta Putin. W końcu zniecierpliwiło to nawet samego Putina.
Rosyjski prezydent, po trzecim powtórzeniu pytania, wreszcie wypalił do Naryszkina: "O tym nie rozmawiamy, tego nie omawiamy. Rozmawiamy o uznaniu ich niepodległości, albo nie." Wreszcie szef SWZ wyjąkał, że "poprze" wniosek. Na końcu zaś, gdy wyraźnie zgnębiony Naryszkin wciąż stał jak uczeń przed nauczycielem, Putin warknął "bardzo dobrze, proszę siadać".
Sytuacja jest o tyle kuriozalna, że Naryszkin jest jedną z najważniejszych postaci putinowskiej Rosji. Młodszy o dwa lata od Putina Naryszkin od sześciu lat rządzi potężnym rosyjskim wywiadem cywilnym - SWZ. Podobnie jak i prezydent wywodzi się z Petersburga.
Gdy prezydentem był Dmitrij Miedwiediew, Naryszkin piastował stanowisko szefa prezydenckiej administracji. Funkcję tę sprawował przez trzy lata (2008-2011), kiedy to otrzymał mandat do izby niższej rosyjskiego parlamentu, czyli Dumy Państwowej. Został jej przewodniczącym. Izbie przewodził do 2016 r., kiedy to Putin wyznaczył go na szefa SWZ.
Oprócz tego Naryszkin przewodzi również Rosyjskiemu Towarzystwu Historycznemu. Nie jest to instytucja przypadkowa. To właśnie Naryszkin jako jej szef wywołał dwa lata temu potężną dyplomatyczną burzę, nazywając II RP w wywiadzie dla rosyjskiej telewizji "milczącym wspólnikiem" Adolfa Hitlera. Rosjanie od wielu lat próbują pisać na nowo historię najnowszą ich kraju. Odcinają się w ten sposób od bycia rzeczywistym najeźdźcą na Polskę we wrześniu 1939 r.
W tle toczyć się może cicha wojna między rosyjskimi służbami: SWZ i GRU, czyli wywiadem wojskowym. A nad nimi jest przecież jeszcze FSB, Federalna Służba Bezpieczeństwa, czyli największa i najpotężniejsza z rosyjskich służb specjalnych, pełniąca jednocześnie funkcję kontrwywiadu. Od lat toczy się walka między nimi o prymat w rosyjskim światku bezpieczeństwa.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.