Wiele informacji, które przekazują rosyjskie media i przedstawiciele władzy, prawdopodobnie nie jest prawdziwych. Takie doniesienia mogą być elementem wojny informacyjnej ze strony Federacji Rosyjskiej.
Od rozpoczętej 24 lutego 2022 roku rosyjskiej eskalacji na Ukrainę w Europie zapanował niepokój. Wiele państw z obawą spoglądało w kierunku ukraińskiego frontu, a w szczególności intensywnie atakowanego Kijowa. To właśnie ta potyczka miała dać odpowiedź, czy Rosja zagrozi innym krajom byłego Układu Warszawskiego.
Obawy były uzasadnione. Jeszcze przed rozpoczęciem działań wojskowych rosyjski MSZ próbował zmienić układ sił w Europie. Do głównych państw NATO wystosowane zostało pismo, w którym żądano wycofania wojsk sojuszu za Odrę, czyniąc z regionu strefę buforową. Żądanie to oczywiście odrzucono.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Celem Putina jest dziewięć krajów
Obecnie, choć nie tak silnie, jak przed dwoma laty mówi się o zagrożeniu ze strony Rosji. Spora w tym zasługa informacji podawanych przez rosyjskie kanały telegramowe, mówiące o potencjalnych planach rosyjskich ataków. Tym razem, głośno zrobiło się za sprawą wpisu na koncie General SVR, który twierdzi, że ma informatorów bezpośrednio na Kremlu.
Przywódcy rosyjscy rozpoczęli wojnę z Ukrainą i zaczęli okupację terytoriów "bratniego" narodu. Przygotowują ataki rakietowe na Mołdawię i operacje hybrydowe w krajach bałtyckich. W planach jest okupacja północnego Kazachstanu i protektorat nad Uzbekistanem, Kirgistanem, Turkmenistanem i Tadżykistanem - czytamy w jednym z nowszych wpisów.
Warto podkreślić, że autor kanału podający się za byłego agenta służb, ma niewielką wiarygodność. Ten sam kanał jakiś czas temu informował o śmierci Władimira Putina, którego FSB miało zastąpić jednym z kilku sobowtórów.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.