Władimir Putin nie mógł się spodziewać scenariusza, który niemal ziścił się w sobotę, 24 czerwca. Jewgienij Prigożyn wezwał swoją Grupę Wagnera do marszu na Moskwę, a najemnicy ruszyli chwacko przed siebie. Zajęli koszary w Rostowie, pojawili się na drogach do stolicy, zdołali nawet strącić samolot i jeden wojskowy śmigłowiec.
Gdy wydawało się, że wojna domowa wisi na włosku, Prigożyn wezwał do zatrzymania marszu na Kreml i dogadał się z Władimirem Putinem. Ten dopiero po kilku dniach zareagował na wydarzenia, w oficjalnym wystąpieniu oskarżył buntowników o zdradę i zapowiedział, że Rosja wyciągnie wobec nich konsekwencje.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jewgienij Prigożyn uciekł na Białoruś, gdzie dostał schronienie wraz ze swoimi najemnikami. Ci mają w Rosji trzy wyjścia: wstąpić do regularnej armii, wrócić do cywila lub jechać na Białoruś ze swoim liderem. Ten zapowiedział, że już 1 lipca organizacja przestanie istnieć, choć ciężko w jego słowa uwierzyć. Kluczowa będzie decyzja władz.
Tymczasem Władimir Putin nadal żyje w strachu i jak się okazuje, cały czas obawia się o swoje życie. We wtorek zebrał na Kremlu przedstawicieli sił bezpieczeństwa wewnętrznego, sił specjalnych, gwardii narodowej i innych jednostek, które pozostały mu wierne. Oficjalnie po to, by podziękować za interwencję i ratunek.
"Wojsko zapobiegło wojnie domowej, działało jasno i konsekwentnie" - mówił prezydent Rosji w orędziu skierowanym do wiernych sobie sił.
Nieoficjalnie w Rosji mówi się, że dyktator drży o swoje bezpieczeństwo i że ma żyć w wielkim strachu. Kto stał za puczem? Co jeszcze może mu grozić? Kto wyprowadzi kolejny cios? Takie pytania zapewne kołatają w głowie prezydenta Federacji Rosyjskiej, a niezależne od Kremla media piszą o nim wprost: król jest nagi. I to prawda.
Władimir Putin żołnierzom za "odwagę, męstwo i lojalność okazane podczas próby", jakby miał w pamięci fakt, że część jego sił poparła bunt wagnerowców, a ludzie w Rostowie żegnali ich ze łzami w oczach gdy ruszali na Moskwę. Dyktator walczy też o poparcie społeczeństwa, do którego dziś często się odwołuje.
"Wasza determinacja i odwaga, a także konsolidacja społeczeństwa odegrały decydującą rolę" - czarował odbiorców prezydent Putin.
Tymczasem nawet wśród swoich zwolenników traci poparcie. Propagandysta Igor Girkin ocenił, że przewrót mógł się powieść, a przygotowania do zamachu stanu w Federacji Rosyjskiej były zaawansowane i akcja Grupy Wagnera była skuteczna. Jak dodał, to dopiero początek problemów prezydenta Rosji, który może wkrótce stracić władzę.
Co na to Władimir Putin? Strach i osamotnienie to uczucia, które dzieli ze swoimi poprzednikami, by wspomnieć Józefa Stalina, za którego czasami i dziedzictwem tak bardzo tęskni władca Rosji. Poza tym, że dziękował żołnierzom, spotkał się ze swoimi dowódcami: Siergiejem Szojgu i Walerijem Gierasimowem, którzy nadal są mu wierni.
A potem minutą ciszy uczczono lotników, którzy zginęli zabici przez wagnerowców. Prezydent Rosji przyznał, że zginęli "z honorem" i wypełnili swój obowiązek wobec kraju. Na koniec odegrano hymn Rosji, były salwy i wystrzały. Władimir Putin zagrał w przedstawieniu, które sam reżyseruje. I na razie może poczuć się nieco lepiej.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.