Na spotkaniach przedwyborczych nie zawsze padają pytania łatwe i przyjemne dla polityków. Okazuje się, że potrafią je zadać nie tylko wyborcy, ale także działacze własnego ugrupowania. Przekonał się o tym Jarosław Kaczyński w trakcie spotkania w Dąbrowie Białostockiej. Jedno z pytań wprawiło lidera PiS w osłupienie.
Były przewodniczący PiS w powiecie augustowskim postanowił zwrócić uwagę Kaczyńskiego na klucz doboru kandydatów na listy w wyborach samorządowych. Przekonywał, że "w wyniku zwykłych koterii, układów, na listy nie zostali dopuszczeni wieloletni członkowie PiS". Na tym kontrowersje wokół tematu się nie kończyły.
- Zostali na te listy dopuszczeni ludzie, których pan usunął dyscyplinarnie z PiS. Cztery osoby — wskazał lokalny działacz PiS, cytowany przez portal "Fakt". Dodał, że przewodniczącym rady miasta w Augustowie został człowiek, który "czterokrotnie wyleciał za chlańsko z roboty".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Czy mogę liczyć na szczerą odpowiedź? Panie prezesie jak to jest? Dlaczego tak się dzieje? Jestem prostym człowiekiem, robotnikiem budowlanym. Codziennie chodzę na budowę do roboty. Proszę o szczerą odpowiedź — zaapelował mężczyzna, zwracając się wprost do Kaczyńskiego.
Kaczyński nie widział, co odpowiedzieć? Pytanie go zaskoczyło
Nastała cisza. Na pytanie zadane przez lokalnego działacza zareagował rzecznik partii. - To są oczywiście sprawy związane z funkcjonowaniem partii, ale jak pan premier chce odpowiedzieć, to bardzo proszę — powiedział Bochenek. Kaczyński skorzystał z możliwości odpowiedzi.
Stwierdził, że mężczyzna zadający pytanie "na robotnika budowlanego nie wygląda". Dodał też, że "dzisiaj Polska się zmienia i ludzie się zmieniają", co uznał za "dobre". Do samej sprawy Kaczyński odniósł się bardzo krótko, wskazując, że "szczegółów tej sprawy po prostu nie zna" i "nie jest w stanie odpowiedzieć, o co tu chodziło".
Prezes Kaczyński zapewnił swojego rozmówcę, że znajdzie czas dla mężczyzny zadającego pytanie i pochylenie się nad przedstawioną przez niego sprawą. Przyznał, że docierały do niego informacje, że w Augustowie spory w lokalnych strukturach PiS były od lat. - Wie pan, z Warszawy do Augustowa jest dosyć daleko i trochę słabo widać — dodał Kaczyński.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.