Zbigniew A. miał wykorzystywać instalację umożliwiającą pozalicznikowe pobieranie energii elektrycznej. W praktyce wyglądało to tak, że należący do niego stary drewniany dom w miejscowości Brzeźce w gminie Janowiec (woj. małopolskie) zasilany był kradzioną energią elektryczną.
Sąd Okręgowy w Lublinie skazał radnego Zbigniewa A., należącego do Prawa i Sprawiedliwość na karę 5 miesięcy więzienia w zawieszeniu na 2 lata oraz grzywnę. Wyrok był prawomocny.
Radny z Krakowa powinien także stracić mandat. Jak podkreśla "dziennik wschodni", sąd powinien przesłać do właściwej delegatury wyborczej odpis wyroku z potwierdzeniem jego prawomocności.
Na tej podstawie komisarz wyborczy mógłby wydać stosowne obwieszczenie o wygaszeniu mandatu. Tak się jednak nie stało. Dlaczego?
Biurokracja w Polsce
Od wyroku minęło już 7,5 tygodnia, a komisarz wyborczy, Marcin Łaguna, nadal nie otrzymał sądowej korespondencji. Nie może wydać zatem orzeczenia, co uniemożliwia wygaszenie mandatu skazanego samorządowca.
Podejrzewam, że sędziowie naszego wydziału karnego mogli nie wiedzieć, że skazany w tej sprawie jest radnym. W przypadku wójta gminy Puławy było inaczej, bo funkcja ta wynikała z samej treści wyroku. W aktach tej sprawy informacji o tym, że skazany posiada mandat radnego nie było - Joanna Chimosz, prezes Sądu Rejonowego w Puławach.
Radny ciągle uważa, że jest niewinny, a oprócz tego brał udział w głosowaniach, co może być problematyczne w sytuacji, gdy mandat straci. Chodzi o to, że zgodnie z prawem, jeśli tak się stanie, datą jego utraty będzie 21 października.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.