Państwa Zachodu, w tym Stany Zjednoczone, bardzo ostrożnie dawkują pomoc dla Ukrainy. Podobnie jest w kwestii rakiet i pocisków, które mogą być wykorzystywane do atakowania celów w głębi Rosji. Z tego powodu Niemcy nie chcieli dostarczyć na Ukrainę swoich rakiet dalekiego zasięgu - Taurus. Tymczasem w USA może dojść do przełomu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rakiety z USA uderzą w Rosję? Sensacyjne wieści
Jak donosi "New York Times" sekretarz stanu USA Antony Blinken zaczął przychylać się do stanowiska Ukrainy, że ten kraj ma prawo atakować cele w Rosji pociskami otrzymanymi z Zachodu. Teraz chce ponoć przekonać do tej wizji amerykańskiego prezydenta Joe Bidena. Jak donosi "NYT", szef dyplomacji lobbuje w otoczeniu głowy państwa na rzecz Kijowa, by ten mógł Kijów atakować zachodnimi pociskami przynajmniej rosyjskie wyrzutnie rakietowe i stanowiska artyleryjskie rozmieszczone w pobliżu granicy z Ukrainą. Powodem zmiany stanowiska są ostatnie taktyczne sukcesy Rosjan w obwodzie charkowskim.
Jak donosi amerykański dziennik, propozycja Blinkena została zgłoszona niedawno, dlatego trudno powiedzieć, czy może liczyć na szerokie poparcie wśród urzędników administracji. Formalnie Biden również nie dostał jej na swoje biurko.
Co ciekawe, wedle "NYT" Amerykanie rozważają również szkolenie ukraińskich żołnierzy w USA. Wymagałoby to jednak rozmieszczenia amerykańskich wojskowych na Ukrainie, czemu Biden zawsze się sprzeciwiał w obawie przed reakcją Rosji.
Brytyjczycy nie boją się Rosji
Tymczasem jedno z państw po cichu przyzwala Ukrainie na uderzenia na terenie Rosji. To Wielka Brytania, która "po cichu" złagodziła swoje wcześniejsze obostrzenia i zezwoliła Ukraińcom na wykorzystanie pocisków Storm Shadow do atakowania rosyjskich celów na szerszą skalę. Na ten moment w Waszyngtonie taka decyzja nie zapadła. To dlatego, że w USA boją się reakcji Rosji i eskalacji konfliktu.
Zobacz także: Ukrainiec rozmawiał z Rosjanką. Aż zakryła twarz
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.