Setki rosyjskich żołnierzy uciekły z pola walki lub odmówiły wzięcia udziału w początkowej fazie wojny, zgodnie z dokumentami, do których dotarł "The Wall Street Journal", a także oskarżanymi żołnierzami i ich prawnikami. To dosyć ostrożne szacunki, analitycy wojskowi i ukraińscy urzędnicy twierdzą, że takich spraw jest znacznie więcej.
Raport ujawnia skalę dezercji. To dlatego Kreml ma związane ręce
Rosyjskie władze nie mogą przykładnie ukarać dezerterów, ponieważ to nagłośniłoby sprawę i zmusiło je do przyznania, że problem istnieje. W tej chwili propaganda opiera się na wizji bohaterskich rosyjskich żołnierzy bezinteresownie broniących słabszych. W tym kiczowatym obrazku nie ma miejsca na Rosjan odmawiających walki.
Nie chodzi jednak tylko o zachowanie twarzy przed społeczeństwem. Rosja straciła już tysiące żołnierzy i około jednej czwartej rozmieszczonego w Ukrainie sprzętu. Wojsko nie ma ludzi, poszukuje rekrutów, którzy pomogą odwrócić losy wojny.
Jeśli rozgłosi te przypadki, rząd nieumyślnie zwiększy skalę dezercji, która jest niewielka w ujęciu procentowym, ale będzie nadal rosła – mówi "WSJ" Pawel Luzin, moskiewski ekspert w dziedzinie obronności.
Czytaj też: Trafili go. Nagranie z hełmu żołnierza
Kary są więc zaskakująco łagodne. Do tej pory w większości przypadków ograniczały się do zwalniania żołnierzy bez wypłaty pensji lub pozbawiania ich przywilejów i świadczeń służbowych. Nie oznacza to jednak, że przełożeni nie straszą żołnierzy o wiele surowszymi karami.
Na nagraniach opublikowanych przez niezależny rosyjski portal Mediazona słychać rosyjskiego dowódcę mówiącego żołnierzowi, że jeśli odmówi wyjazdu na front, czeka go 15 lat "dreptania po dziedzińcu" [więziennym]. Nagrywający rozmowę żołnierz odparł, że rozmawiał z prawnikami, którzy twierdzą, że według prawa nie grozi mu więzienie. – Przyprowadź tu swoich prawników, porozmawiamy z nimi – odparł przełożony.
Czytaj też: Białoruscy żołnierze schwytali Rosjan
Maksymalny wyrok za dezercję to 10 lat więzienia. Jednak rosyjską propagandę można wykorzystać przeciwko Kremlowi. Prawnicy broniący żołnierzy zwolnionych za niesubordynację podkreślają, że ponieważ Rosja nie wypowiedziała Ukrainie wojny, nie ma też podstaw prawnych do postawienia zarzutów karnych tym, którzy odmawiają służby za granicą.
A liczba spraw rośnie. Adwokat Michaił Benjasz 24 marca opublikował post w mediach społecznościowych o sprawie oskarżonych członków Gwardii Narodowej, których broni. W ciągu kilku dni otrzymał ponad tysiąc próśb o pomoc. 17 marca rosyjska grupa praw człowieka Agora uruchomiła kanał na Telegramie, przez który żołnierze i ich rodziny mogą otrzymać pomoc prawną. W ciągu dziesięciu dni skontaktowało się z nią 721 wojskowych. A to tylko część spraw, które przedstawiono dziennikarzom "WSJ".