W raporcie można przeczytać, że "pierwsze informacje o nieprawidłowościach w sprawie Pawła M. docierały do przełożonych w połowie lat 90-tych".
W trakcie formacji zakonnej oraz od początku pracy duszpasterskiej Pawła M. można było zaobserwować niepokojące zjawiska związane z jego nieprawidłową osobowością, a także zdumiewającymi przejawami religijności - zaznaczono.
Później czytamy, że "swoje pragnienia kierował w stronę nadzwyczajnych przeżyć religijnych o charakterze mistycznym. Jednocześnie chciał być przewodnikiem innych ludzi na drodze do osiągania tego typu doświadczeń. Pod wpływem praktyk religijnych o charakterze charyzmatycznym stopniowo ujawniały się w działalności i osobowości Pawła M. rysy coraz bardziej niepokojące. Ze strony zakonu dominikańskiego nie było na to odpowiedniej reakcji. Skutki okazały się dramatyczne".
Autorzy raportu podkreślają, że o. Pawła M. od początku fascynowała demonologia. Zaznaczają też, że dopuszczenie go do święceń i pracy duszpasterskiej było błędem.
W chwili podejmowania takiej decyzji zlekceważono ujawnione w początkowym okresie formacji wątpliwości co do osoby Pawła M. W późniejszym czasie decyzje w odniesieniu do zadań duszpasterskich zakonnika czy też o pozostawieniu go w zakonie oraz w stanie kapłańskim mimo ujawnionego zła, jakiego się dopuścił, wynikały z braku zrozumienia, a niekiedy nawet bagatelizacji problemów związanych z jego osobowością i krzywd wyrządzonych przez niego innym - zauważyli eksperci.
Ojciec Maciej Zięba postępował niewłaściwie?
Autorzy raportu piszą też o tym, że sytuację zlekceważył o. Maciej Zięba. Miała na to wpłynąć m.in. osobista relacja pomiędzy duchownymi.
Od początku 1998 r. o. Maciej Zięba OP był informowany o karygodnych postępkach Pawła M. we wrocławskiej Wspólnocie św. Dominika. Dochodziły do niego sygnały o wielogodzinnych, czasami trwających do późna w nocy modlitwach. Zaniepokojeni członkowie rodzin oraz znajomi członków duszpasterstwa we Wrocławiu wskazywali na występowanie w grupie prowadzonej przez Pawła M. mentalności sekciarskiej. Powierzone duszpasterskiej opiece zakonnika osoby coraz bardziej ograniczały kontakty z rodzinami oraz z przyjaciółmi spoza Wspólnoty. Niektóre z nich zaniedbywały studia (aż do ich porzucenia) oraz oddawały swoje oszczędności na rzecz mającej powstać, wymarzonej przez Pawła M., "nowej wspólnoty". Ojciec Maciej Zięba OP zezwolił również na absurdalny "ewangelizacyjny" wyjazd swego współbrata do Chin wraz z kilkoma członkami wrocławskiego duszpasterstwa (Paweł M. "rozeznał", że został powołany do nawrócenia społeczeństwa Państwa Środka na chrześcijaństwo). Ówczesny prowincjał polskich dominikanów był również informowany o aktach przemocy fizycznej, jakie miały miejsce podczas modlitw, oraz o stosowanej przez Pawła M. presji psychicznej i duchowej (m.in. o przemocowym wykluczaniu przez duszpasterza członków Wspólnoty jako "niewiernych Bogu Judaszy") - napisano w raporcie.
W 2000 roku doszło do zwrotu. "Stało się tak dopiero po przekazaniu mu przez o. Marcina Mogielskiego OP kilku pisemnych świadectw członków Wspólnoty, którzy byli już wówczas świadomi krzywdy doświadczonej przez nich z powodu psychomanipulacji Pawła M. W Wielki Wtorek 2000 r. ówczesny prowincjał polskich dominikanów odwołał zakonnika z funkcji duszpasterza akademickiego we Wrocławiu" - piszą autorzy dokumentu.
Wiosną 2000 r. o. Zięba dostał informację o wykorzystaniu seksualnym przez Pawła M. w ramach prowadzonego przez dominikanina "kierownictwa duchowego" czterech kobiet. Dostał też na piśmie informację o wielokrotnym zgwałceniu jednej z nich. Nie zlecił jednak w tej sprawie postępowania kanonicznego ani nie zgłosił zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa do prokuratury - podkreślono.
W raporcie zaznaczono też, że wspólnota o. Pawła M. spełniała wszystkie cechy sekty. Eksperci wyjaśniają, że dochodziło w niej do przemocy fizycznej i nadużyć seksualnych. Ponadto donoszą, że o. M. miał zaburzenia osobowości.
W 2011 i 2018 roku Paweł M. miał zgwałcić zakonnicę. Dopiero w marcu tego roku ta sprawa trafiła do prokuratury. RMF FM podaje, że "zakonnik usłyszał zarzuty, ale jego przestępstwa z lat 90. już się przedawniły".
Czytaj także: "Będziesz pan wisiał!". Skandaliczne słowa w stronę Niedzielskiego. Sejm przerwał obrady
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.