Sprawdzamy pogodę dla Ciebie...

Ratownik o śmierci małżeństwa na Mazurach. "Nie spotkałem się dotąd"

220

Pod koniec lipca na Jeziorze Mikołajskim na Mazurach 4-letnia dziewczynka wypadła za burtę. Jej rodzice rzucili się do wody, by ratować córeczkę. Dziewczynce nic się nie stało, bo miała na sobie kapok. Małżeństwo utonęło. - Nie spotkałem się dotąd z podobną tragedią - przyznał dyrektor Mazurskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego w Giżycku w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".

Ratownik o śmierci małżeństwa na Mazurach. "Nie spotkałem się dotąd"
Rodzice 4-latki utonęli na Mazurach. (Facebook)

Jarosław Sroka, dyrektor Mazurskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego w Giżycku mówi, że na wszystkich kursach omawia się zdarzenie "człowiek za burtą". Rozmówca "Gazety Wyborczej" podkreśla, by w takich sytuacjach nie skakać do wody. Skok do wody powinien być ostateczną decyzją.

Dyrektor MOPR w Giżycku nawiązał do śmierci rodziców, którzy rzucili się na pomoc córeczce, która wypadła z łodzi na Jeziorze Mikołajskim na Mazurach. Dziewczynce nic się nie stało, miała na sobie kapok. Dorośli niestety nie wypłynęli już na powierzchnię.

- Nie spotkałem się dotąd z podobną tragedią. Psychologowie, którzy wypowiadali się w tej sprawie, tłumaczyli, że był to odruch bezwarunkowy rodziców i jestem gotów w to uwierzyć. Patrząc jednak chłodno na wszystkie okoliczności, to do takiej dramatycznej sytuacji nie powinno dojść - tłumaczy.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Polak na wakacjach nad Bałtykiem. Ratownik o tym, jak narażamy swoje zdrowie

Jarosław Sroka tłumaczy, że gdy dziewczynka wypadła za burtę nie zagrażała jej większa fala. Jej rodzice prawdopodobnie nie mieli dużego doświadczenia żeglarskiego, dlatego źle ocenili sytuację.

Ratownicy mimo spokojniejszego sezonu na Mazurach, mają więcej interwencji niż w ubiegłym roku.

- Pomimo tego, że wypoczywających na Mazurach turystów jest odrobinę mniej niż w 2023 roku, to liczba naszych interwencji wzrosła. Przyczynił się do tego ostatni tydzień lipca, kiedy, mieliśmy pełne ręce roboty, bo ludzie zignorowali sygnały wysyłane przez maszty ostrzegania pogodowego i alerty aplikacji pogodowych. Zostali na jeziorach, gdy było wiadomo, że może przyjść silny wiatr. No i niestety przyszedł, zrobił wielkie spustoszenie. Mieliśmy kilka wywrotek, kilkanaście osób w wodzie i ofiary śmiertelne - mówi "Gazecie Wyborczej" dyrektor MOPR w Giżycku.
Autor: ESO
Dziękujemy za Twoją ocenę!

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Które z określeń najlepiej opisują artykuł:
Wybrane dla Ciebie
Skandaliczna interwencja w Gdańsku. "Nie jestem zwykłym psem"
"Straszna tragedia". Żegnają 14-letnią Natalię
Banan i kawałek taśmy klejącej. Kontrowersyjne dzieło sprzedane za miliony
Lewandowski nigdy nie był tak szczery. Otrzymał ważny telefon
Mieszkają w Polsce, a pracują w Niemczech. Opowiedzieli o zarobkach
Starych samochodów nie będzie można naprawić? Komisja Europejska wyjaśnia
To odróżnia Ronaldo od Messiego. Laureat Złotej Piłki wskazał szczegół
Robert Lewandowski idzie po Złotą Piłkę? Znany portal pokazał swój ranking
Białoruska propaganda straszy Polską. "Demony chcą przejąć Białoruś"
Świebodzin zdetronizowany. Nowy pomnik Jezusa będzie dużo wyższy
Pożar Biedronki. Sklep niemal doszczętnie spłonął
Groźna sytuacja na pokładzie samolotu. Ursula von der Leyen udzieliła pierwszej pomocy pasażerowi
Przejdź na
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem strony Kliknij tutaj, aby wyświetlić