Jak informuje New York Post, planowo statek wycieczkowy Quantum of the Seas miał przewieźć pasażerów z Australii na Honolulu na Hawajach. Jednak wcześniej na pokładzie jednostki linii Quantum of the Seas doszło do zgonu jednego z pasażerów.
Wypadł za burtę statku wycieczkowego. Co się stało?
Śmierć pasażera – lub pasażerki, ponieważ zagraniczne media na razie nie sprecyzowały tej kwestii – którą personel miał potraktować jako "rutynowy" problem, była jednak dopiero początkiem serii tragedii. Krótko po tym, gdy o zdarzeniu poinformowano partnera zmarłej osoby, mężczyzna wypadł za burtę.
Przeczytaj także: Mąż nie wytrzymał. Oto jak zareagował na występ magika z żoną
Według ustaleń CBS News zaginiony mężczyzna jest obywatelem Australii. Wkrótce po jego wypadnięciu załoga statku wszczęła alarm i zawiadomiła o wszystkim US Navy i Coast Guard. Jednak mimo że akcja poszukiwawcza trwała 5-6 godzin, pasażera nie udało się odnaleźć.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Przeczytaj także: Rosyjskie "statki-widmo" na Bałtyku. "Przygotowują tajne operacje"
Szczegółami sytuacji na statku podzielił się mężczyzna o imieniu Mark. Skontaktował się on z redakcją australijskiego magazynu "The Sydney Morning Herald" i wyjaśnił, że na pokładzie przebywają – w charakterze pasażerek – jego córka i żona, a pasierb pracuje tam jako tancerz.
Przeczytaj także: 500 dolarów za plamę. Gdy odmówiła, zagrozili aresztowaniem
Z relacji przedstawionej w rozmowie z "The Sydney Morning Herald" wynika, że na początku pasażerów poinformowano o nagłej śmierci jednej z osób. Jednak później okazało się, że za burtę wypadł partner zmarłej lub zmarłego.
Usłyszeliśmy ogłoszenie, że nastąpił incydent medyczny i jedna osoba zmarła, co zdarza się od czasu do czasu. Ale półtorej godziny później dostali wezwanie, że ktoś wypadł za burtę i okazało się, że to był partner osoby, która zmarła – relacjonował Mark (New York Post).
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.