Ministra edukacji Barbara Nowacka podkreśla, że pomysł łączenia dzieci z różnych klas na lekcje religii ma usprawnić prace szkół. - Jeżeli grupa liczy poniżej siedmiu osób, to można ją połączyć z inną grupą, która liczy powyżej siedmiu osób - mówiła w wywiadzie dla Radia Zet Barbara Nowacka.
Czytaj także: Debata. Harris do Trumpa: Oddałbyś Polskę Putinowi
W praktyce takie rozwiązanie nie jest wcale proste. Katecheci narzekają, że łączenie w grupy dzieci w różnym wieku nie jest dla nich dobre.
- Łączenie dzieci w grupy i to takie trudne do przeprowadzenia, bo (klasy)1-3, 4-6, 7-8, no proszę sobie wyobrazić pracę z dziećmi, jeżeli jedno jeszcze nie umie pisać i czytać, drugiemu się coś proponuje, więc jest totalny chaos - tłumaczy ks. Ryszard Ryngwelski, proboszcz parafii pw. św. Józefa Oblubieńca NMP w Pile w rozmowie z portalem Asta24.
Czytaj także: Taylor Swift już wybrała. Zrobiła to 5 minut po debacie
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zdaniem księdza Ryngwelskiego decyzje ministerstwa mają drugie dno.
- Nie chodzi tylko o ułatwienie dzieciom, tylko o taką stopniową eliminację jak to było 60 lat temu, gdzie też najpierw pojawiły się modyfikacje, później okazało się, że dla religii nie ma już miejsca w szkole. A tymczasem to nie jest jakiś dodatek, "michałek", tylko chodzi nam o wychowanie odpowiedzialnego dojrzałego człowieka - przekonuje ks. Ryszard Ryngwelski w rozmowie z Asta24.
Na osiedlu Podlasie w Pile na lekcje religii wciąż uczęszcza ponad 90 proc. uczniów.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.