Frank Gardner to dziennikarz, który od 2005 roku jeździ na wózku inwalidzkim. Obecnie związany jest z BBC, gdzie pełni funkcję korespondenta ds. bezpieczeństwa. Wcześniej służył w Brytyjskiej Armii, co dało mu doświadczenie na polu walki, jako reporter wojenny.
Czytaj także: Polacy zastąpili Rosjan. Lepsi tylko Brytyjczycy
6 czerwca 2004 r. relacjonował sytuację z dystryktu Rijadu w Arabii Saudyjskiej. Gardner został wtedy postrzelony sześć razy przez członków Al-Kaidy. W wyniku ataku dziennikarz został sparaliżowany w nogach. Przeszedł 14 operacji i spędził siedem miesięcy w szpitalu, a następnie kilka miesięcy rehabilitacji. Po wszystkim wrócił do BBC, gdzie wciąż pracuje.
Niepełnosprawny dziennikarz BBC Frank Gardner utknął w samolocie
Dziennikarz właśnie wracał ze szczytu NATO w Madrycie liniami Iberia Express. Przyleciał z Hiszpanii na londyńskie lotnisko Gatwick, na którym utknął w samolocie. Załoga pokładowa pozostawiła go samego. Jak wyznał na Twitterze, spędził w samolocie tyle czasu, że zdążyła przyjść już nowa ekipa.
FFS nie, znowu! Właśnie wróciłem z wyczerpującego tygodnia relacjonowania szczytu NATO w Madrycie i niespodzianki wciąż, utknąłem w samolocie na Gatwick. Załogi Iberii już nie ma, a na pokładzie pojawiła się nowa załoga - pisze Frank Gardner.
Jak wyjaśnia mężczyzna, to nie pierwszy raz, gdy przytrafiła mu się podobna sytuacja. Wcześniej kilkukrotnie zdarzyło się, że został sam w samolocie. Jak dodaje, działo się to tylko w Wielkiej Brytanii na różnych lotniskach.
Właśnie, DLACZEGO lotniska w Wielkiej Brytanii są tak bezustannie kiepskie w pomocy opuszczania przez osoby niepełnosprawne samolotów? Nigdy nie zdarza się do za granicą, tylko w UK - pyta zmęczony dziennikarz.
Jak podaje Gardner, gdy wreszcie uzyskał pomoc, obsługa przekazała mu, że "nikt nam nie powiedział, że na pokładzie jest niepełnosprawny pasażer". Rzeczniczka lotniska Gatwick zabrała głos broniąc zachowania pracowników portu lotniczego.
Wygląda na to, że linia lotnicza nie zarezerwowała specjalnej pomocy dla pana Gardnera. Jednak gdy tylko zostaliśmy poinformowani, zespół odpowiedział, a pan Gardner otrzymał pomoc w ciągu 20 minut.
Internautom bardzo nie spodobała się sytuacja, która spotkała niepełnosprawnego dziennikarza. Jeden z nich napisał: "Powinien być pierwszy. Wydaje się, że to jest normalne". Inni stwierdzili, że potrzebne są zmiany w przepisach:
Należy wprowadzić nową zasadę, że załoga nie może odejść, dopóki wszyscy pasażerowie nie opuszczą samolotu. W końcu załatwią sprawę, jeśli miałoby to spowodować opóźnienie w przygotowaniu samolotu z nową załogą.
Załoga nigdy nie powinna opuszczać samolotu, gdy na pokładzie jest pasażer. Co najmniej jeden członek załogi musi pozostać na pokładzie na wypadek konieczności ewakuacji.