Marcin Lewicki
Marcin Lewicki| 
aktualizacja 

Restauratorzy nad morzem wściekli. "Coraz bardziej bezczelna postawa"

1009

To koszmar nadmorskich restauratorów. Klienci przychodzą, zamawiają drogie jedzenie, a później nie płacą rachunku. Do takiej sytuacji doszło ostatnio w Łebie. Jak tłumaczą się, gdy zostają złapani na gorącym uczynku? - Najczęściej, że zapomnieli zapłacić, albo nie mają pieniędzy - mówią nam właściciele lokali gastronomicznych.

Restauratorzy nad morzem wściekli. "Coraz bardziej bezczelna postawa"
Restauratorzy skarżą się na klientów, którzy wychodzą bez płacenia rachunków (Licencjodawca, Fot. Renata Dąbrowska / Agencja Wyborcza.pl)

Przykład z Łeby. Grupa kilku osób doskonale bawi się w popularnej klubokawiarni. Zamawiają najdroższe jedzenie. Po uczcie zabierają swoje rzeczy i wychodzą. Nie regulują rachunku.

Zbulwersowani właściciele restauracji publikują na Facebooku wpis, w którym "apelują" do "zapominalskich" klientów.

Ważny komunikat. Poszukujemy tych państwa ze zdjęć, którzy postanowili zamówić najdroższe pozycje w menu MozArt Klubokawiarni i niestety "zapomnieli" zapłacić – pisze restauracja w mediach społecznościowych, a ludzie grzmią: To wstyd na całą Polskę.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Horrendalny rachunek. Zostawili w restauracji równowartość 507 złotych

Okazuje się, że takich sytuacji jest więcej. Zdarzają się dość często, szczególnie w sezonie. Rozmawiający z nami właściciele i managerowie restauracji podkreślają, że "radzą sobie jak mogą", ale to nie wystarcza. Niestety, takie zachowanie naraża ich na spore straty.

W sezonie to nagminna sytuacja. Mamy monitoring i staramy się radzić sobie sami, bez pomocy służb. Kwoty są wysokie, bo często turyści wyłudzają obiady na kilkaset złotych. To jednak zbyt mało, aby mówić o przestępstwie, więc nie zgłaszamy sprawy na policji - mówi w rozmowie z o2.pl restauratorka z miejscowości Dąbki w woj. zachodniopomorskim.

Z kolei managerka lokalu gastronomicznego w Łebie słyszała o nieprzyjemnej sytuacji u konkurencji. Podkreśla, że w prowadzonej przez nią restauracji "do takich przypadków dochodzi sporadycznie", ale "monitoring pomaga łapać niesfornych klientów".

Jak tłumaczą się klienci? Niekiedy kuriozalnie.

Nie każdemu klientowi próba ucieczki uchodzi "na sucho". Niekiedy pracownicy doganiają "zapominalskich". Restauratorzy mówią nam, że klienci najczęściej tłumaczą się "chwilową utratą pamięci". Ze wstydem regulują zaległy rachunek.

Co mówią klienci, których udaje się złapać? Najczęściej, że zapomnieli uregulować rachunku. Zwykle odpuszczamy, bo co mamy zrobić? - dodaje restauratorka z Dąbek.

Niektórzy idą jednak dalej. Uważają, że dobrym powodem na brak uregulowania rachunku jest po prostu brak pieniędzy. Dla takich osób wielu restauratorów przygotowuje własne rozwiązania.

Zdarzało się, że łapaliśmy 'delikwentów'. Zwykle zapraszamy do restauracji i prosimy o uregulowanie rachunku. W przypadku osób opornych, proponujemy wezwanie policji lub odpracowanie rachunku, ale to raczej rzadkość. Zwykle nie musimy tego robić - mówi nam managerka lokalu w Łebie.

Właściciele restauracji zwracają uwagę, że brak opłat za zamówienie to niejedyny problem z klientami. Coraz częściej obsługa spotyka się z roszczeniową, trudną do zrozumienia postawą osób, które przychodzą do restauracji i oczekują królewskiej obsługi.

Rzadko, ale przykłady niepłacenia za rachunki się zdarzają. My od razu takie sytuacje zgłaszamy na policję. Nie patyczkujemy się. Mamy monitoring. Niestety, klienci mają coraz bardziej roszczeniową i bezczelną postawę. Zachowują się nagannie, rzucają pieniędzmi, są bez przerwy niezadowoleni. Myślą, że jak zapłacą, to obsługa będzie wokół nich skakać. Do tego nie pilnują swoich dzieci. Brak opłaty za rachunki to wisienka na torcie - wyjaśnia w rozmowie z o2.pl właściciel restauracji nadmorskiej w Ustce.

Część właścicieli restauracji nie chce jednak wojen z klientami. Podkreślają, że starają się wyjaśnić sytuację i załagodzić spór. Najczęściej uregulowanie rachunku i najedzenie się wstydu zamyka sprawę.

Dodajmy, że tego typu zachowanie Kodeks wykroczeń określa jako szalbierstwo. Zagrożone jest karą aresztu (od 5 do 30 dni), ograniczenia wolności (1 miesiąc) oraz grzywny (nawet do 5000 zł).

Marcin Lewicki, dziennikarz o2.pl

Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.
Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje się tutaj.

Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić