Wielu mu kibicowało, wielu też odradzało start w wyborach. W sobotę (20 lipca) Krajowy Komitet Demokratyczny (DNC), poinformował, że partia zamierza formalnie nominować Joe Bidena jako swojego kandydata na prezydenta. Dzień później dowiedzieliśmy się, że Biden zdecydował o wycofaniu się z prezydenckiego wyścigu.
Największym zaszczytem mojego życia było służyć jako wasz prezydent. I choć moim zamiarem było ubiegać się o reelekcję, uważam, że w najlepszym interesie mojej partii i kraju będzie, jeśli ustąpię i skupię się wyłącznie na wypełnianiu moich obowiązków jako prezydent do końca mojej kadencji - napisał Joe Biden w mediach społecznościowych.
Zdaniem amerykanisty prof. Radosława Rybkowskiego, to postawa darczyńców miała kluczowy wpływ na decyzję prezydenta Stanów Zjednoczonych. - To wysychający kurek z pieniędzmi stał się argumentem, który otworzył oczy Joe'mu Bidenowi - ocenił rozmówca TOK FM.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Biden zrezygnował przez pieniądze?
Prof. Rybkowski uważa, że dużą rolę odegrał George Clooney - popularny aktor, reżyser i producent filmowy, a zarazem ważny darczyńca Demokratów. Gwiazdor, na łamach dziennika "New York Times", napisał wprost: "Z tym prezydentem w listopadzie nie wygramy".
Clooney to celebryta, ale on sam także jest donorem. To niejednokrotnie się powtarzało, zwłaszcza w odniesieniu do USA, że jak inne sposoby nie pomogą, to najszybciej potrafią przemówić do rozsądku pieniądze - ocenił ekspert na antenie TOK FM.
Prof. Rybkowski podkreślił również, że nie chodzi jedynie o Cloone'a i "wielu tradycyjnie, rodzinnie od lat wspierających darczyńców Partii Demokratycznej mówiło, że nie dadzą pieniędzy na kampanię Joego Bidena".
W ocenie amerykanisty ostatnie wydarzenia źle świadczą o Partii Demokratycznej, a decyzja o tym, by Biden w wieku 81 lat, starał się o przewodzenie światowemu mocarstwu przez kolejną kadencję, od początku była obarczona "poważnym ryzykiem".
Rezygnacja Joe Bidena
Przypomnijmy - kluczowym wydarzeniem była debata, po której pojawiło się wiele wątpliwości dotyczących stanu zdrowia urzędującego prezydenta USA. Sam Joe Biden przez pewien czas podkreślał, że nie zamierza rezygnować ze startu w wyborach i chce "walczyć dalej".
Kolejnym istotnym wydarzeniem, tym razem bez udziału Bidena, była próba zamachu na życie Donalda Trumpa. Jego postawa w obliczu zagrożenia, zrobiła duże wrażenie na wyborcach.