Na krajowej "50" w Grębiszewie doszło w poniedziałek przed południem do czołowego zderzenia toyoty i ciężarówki przewożącej kruszywo. Osobówką podróżowała rodzina z powiatu otwockiego: 34-letnia matka, 5-letnia dziewczynka, 9-letni chłopiec i 39-letni ojciec, który kierował.
Wypadek przeżyła wyłącznie kobieta, którą w stanie krytycznym przewieziono do szpitala. Zginął również kierowca tira. Jak mówili ratownicy, akcja była bardzo wymagająca, również ze względu na stan karoserii pojazdów, które uległy dewastacji. Kabina ciągnika siodłowego uległa całkowitemu zgnieceniu. Znajdowała się w rowie, przysypana kruszywem.
Czytaj także: Zderzyły się dwa samoloty. Wypadek w Małopolsce
Kierowca próbował uratować rodzinę
Jak informuje "Super Express", ciężarówką kierował 55-letni Robert S., mieszkaniec powiatu białostockiego. Chcąc uratować rodzinę w toyocie, odbił nagle w bok. Według świadków zdarzenia naczepa ciężarówki zrobiła w powietrzu kilka obrotów. Jak twierdzą świadkowie tragicznego wypadku, 55-latek "miał urwane nogi". Mimo akcji medyków nie udało się go uratować. Mężczyzna zmarł na miejscu.
W sobotę 55-letni Roberta S. pochowano w Białystoku. Mężczyzna był zawodowym kierowcą ciężarówek i sam wychowywał trzy córki – Elwirę, Paulinę i Patrycję. Podczas pogrzebu szef 55-latka powiedział, że Robert był niezwykle lubiany w środowisku, spokojny, sumienny i zaangażowany w to, co robi. Uczył młodych kierowców zawodu. "Wszyscy go znali i szanowali" - dodał.
50 ciężarówek na pogrzebie
To jak ceniony był 55-letni Robert wśród miejscowych, było widać podczas niezwykle smutnej, ale jednocześnie wzruszającej ceremonii pogrzebowej. Obok cmentarza pojawiły się między innymi ciężarówki współpracowników Roberta. Aby uczcić swojego kolegę, w pewnym momencie zaczęli trąbić.
Po pogrzebie zorganizowali dla swojego zmarłego przyjaciela specjalny przejazd ulicami miasta. Był on krótki, ale niezwykle poruszył wszystkich uczestników. W ułatwieniu przejazdu pomogły nawet policyjne radiowozy.
Zrzutka dla osieroconych córek
Szef tragicznie zmarłego pracownika postanowił wspomóc osierocone córki w tym niezwykle trudnym czasie. Zorganizował zbiórkę na portalu zrzutka.pl. Kwota, którą chce zebrać, to 30 tysięcy złotych. Do końca akcji pozostało jeszcze wiele dni, a jak dotąd udało się zebrać blisko 24 tysiące złotych.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.