Na Puławach doszło do zuchwałej kradzieży. Robotnicy remontujący kościół świętego Józefa natrafili na cenne skarby z XVIII wieku. Mężczyźni postanowili przywłaszczyć sobie historyczne przedmioty. Prawda po kilku dniach wyszła jednak na jaw.
Inny robotnik zrobił zdjęcie znalezionych rzeczy i wrócił do swoich obowiązków. Łukasz Matwiejów był przekonany, że jego koledzy poinformowali o skarbach proboszcza parafii. Jak się później okazało, mężczyźni podzielili się najcenniejszymi łupami między sobą, a resztę zamurowali.
Zrobiłem na pamiątkę zdjęcie znalezionych rzeczy i poszedłem do swojej roboty. Nie wiedziałem, co koledzy z nimi zrobili. Byłem przekonany, że zawiadomili o wszystkim księdza – powiedział portalowi Fakt Łukasz Matwiejów.
O odkryciu dowiedzieli się proboszcz, wojewódzki konserwator zabytków i policja. Mimo wszystko robotnicy nie chcieli przyznać się do winy. Po wyjęciu skarbów z powrotem zorientowano się, że kilku z nich brakuje. W konsekwencji budowlańcy zostali zwolnieni dyscyplinarnie i usłyszeli zarzuty przywłaszczenia przedmiotów stanowiących dobra o szczególnym znaczeniu dla kultury.
Dałem pracownikom szansę na ich zwrot bez żadnych konsekwencji, ale nie skorzystali. Dlatego zostali zwolnieni dyscyplinarnie – przyznał Piotr Golas, właściciel firmy remontowej.
Czytaj także: Koronawirus. Naukowiec z WHO nie ma dobrych wieści. Przyszłość może przynieść gorszego wirusa niż COVID-19
Pamiątki po księżniczce
Odnalezione w kościele rzeczy były pamiątkami po córce księżnej Izabelli Czartoryskiej. Księżniczka Tereska zginęła tragicznie w 1780 roku, mając zaledwie 15 lat. Sukienka nastolatki zajęła się ogniem podczas zabawy w warszawskim Pałacu Błękitnym. Matka kazała zamurować przedmioty w kościelnym filarze na wieczną pamiątkę po dziecku.