Dyskusja na temat tego, czy krzyże powinny znajdować się w przestrzeni publicznej, czy też nie, toczy się od dawna, choć niewiele z niej wynika. Temat co jakiś czas wraca, dziś za sprawą petycji, jaką do obecnej minister edukacji chcą skierować rodzice dzieci niewierzących lub wyznających inną religię. Domagają się oni usunięcia krzyży z sali lekcyjnych.
W rozmowie z "Gazetą Wyborczą" autorzy petycji zwracają uwagę, że nie chcą całkowitego usunięcia krzyży ze szkół. Ich zdaniem powinien być zawieszany jednak tylko na czas katechezy i zdejmowany zaraz po jej zakończeniu.
Zwracają uwagę, że ich postulat nie jest żadnym novum, a jedynie realizacją obecnie obowiązujących przepisów. Przekonują, że stała obecność symbolu religijnego w szkole jest nadużyciem, o ile nie złamaniem regulacji, jakie funkcjonują w obecnym porządku prawnym.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dotychczasowa praktyka umieszczania jednego wybranego symbolu religijnego w szkołach była niezgodna z prawem. Umieszczanie symbolu kultu dowolnego związku religijnego na stałe jest bezcelowe, bo sale te nie są miejscem kultu religijnego i nie odbywają się w nich na stałe żadne praktyki religijne - wskazują protestujący rodzice w roboczej wersji petycji.
Rodzice mówią o "narzędziu zbrodni" i "propagowaniu nienawiści"
W mediach społecznościowych funkcjonuje specjalna grupa "Szkoła bez krzyża", w której rodzice dzieci w wieku szkolnym dzielą się swoimi poglądami. Jedna z matek przypomniała, że krzyż był "narzędziem zbrodni" i jako taki nie jest dobrym widokiem dla młodych ludzi.
"Moim zdaniem to propagowanie nienawiści i przemocy" - podkreśliła kobieta, dodając, że widok mężczyzny "przybitego żywcem do krzyża" sprawia, że dzieci "nasiąkają przemocą".
Rodzice zrzeszeni we wspomnianej grupie ma nadzieję, że ich postulaty zostaną wysłuchane przez obecną minister edukacji Barbarę Nowacką. Wiele wskazuje na to, że są to nadzieje płonne, bo szefowa resortu edukacji zapowiedziała, że nie zamierza zdejmować krzyży ze ścian.