10 października 2014 roku dla Krzysztofa Raczkowskiego najszczęśliwszym dniem w życiu – tego dnia na świat przyszedł jego wnuk, Dominik. Rodzina z radością obserwowała każdy etap rozwoju chłopca: od pierwszych uśmiechów, przez siadanie, aż po stawianie pierwszych kroków.
Niestety, wielkie szczęście zostało brutalnie przerwane 12 kwietnia 2016 roku. Koszmarnego dnia w samochód, którym podróżowała Dominik z rodzicami, zderzył się czołowo z ciężarówką. Tragiczny wypadek odebrał życie Justynie, matce Dominika, która miała zaledwie 19 lat, i jej partnerowi. Siostra Justyny doznała poważnych obrażeń, podobnie jak mały Dominik, którego życie zmieniło się nieodwracalnie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dominik długo walczył o życie
Dominik przeżył, bo był zapięty w foteliku. Nieprzytomnego chłopca przetransportował do szpitala helikopter LPR. Malec miał liczne obrażenia, w tym: pękniętą czaszkę i przerwany rdzeń kręgowy na wysokości szyi – między kręgami ma przerwę długości 10 mm. Jego stan był na tyle poważny, że początkowo lekarze nie dawali mu szans na przeżycie.
W szpitalu w Gdańsku nasze 1,5 roczne słoneczko przeszło operację usunięcia krwiaka głowy. Później były kolejne operacje ratujące jego życie... Wnuczek przez wiele miesięcy karmiony był dojelitowo przez sondę, nie potrafił również samodzielnie oddychać. Początkowo lekarze nie dawali mu szans… Stwierdzono u niego porażenie kończyn dolnych, niedowład kończyn górnych... - czytamy na siepomaga.pl.
Ogromne koszta
Dominik spędził w szpitalach 1,5 roku. W tym czasie przeszedł szereg operacji i zabiegów. Dziś jest już w domu, ale wymaga stałej opieki i codziennej rehabilitacji, co wiąże się z ogromnymi kosztami.
Miesięczny koszt leczenia to około 3 tysiące złotych... Do tego turnusy rehabilitacyjne, dwa tygodnie turnusu to koszt 15 tysięcy złotych. Prywatni fizjoterapeuci, którzy przychodzą do domu, to koszt około 2 500 złotych miesięcznie. Specjalistyczne sprzęty takie jak wózek, pionizator, ortezy są niestety też bardzo drogie, a Dominik bardzo szybko z nich wyrasta. Codziennie potrzebne są także maści, opatrunki, leki – wszystko to bardzo mocno obciąża nasz budżet - czytamy.
Liczy się każda pomoc
Od koszmarnego dnia minęło już 8 lat.
Każdy dzień to dla nas walka o Dominika, o jego samodzielność. Jedyny cel, jedyny sens życia, jakie teraz z żoną mamy, to poprawa stanu zdrowia naszego wnuczka - mówi dziadek Dominika.
W sieci powstała zbiórka na pomoc w leczeniu Dominika.
Każda złotówka się liczy, bo to ona przyczynia się do tego, żeby Dominik mógł być kiedyś samodzielny, kiedy i nas zabraknie... - czytamy na siepomaga.pl.
Pomóc możesz TUTAJ.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.