Wstrząsającą sprawę przybliżono w programie TVN "Uwaga!". 16-letnia Malwina zniknęła w lutym bieżącego roku. Jako że zdarzało się jej wcześniej uciekać z domu, rodzice dziewczyny początkowo byli przekonani, że to po prostu kolejny wybryk nastolatki. Zaniepokoił ich jednak fakt, że Malwina nie kontaktowała się z bliskimi ani znajomymi telefonicznie, co do tej pory zwykła robić.
Czytaj także: Dla zabawy podpalił bezdomnego. "Był żywą pochodnią"
Dramat w Moryniu
Rodzina dziewczyny na początku szukała jej na własną rękę, niestety bezskutecznie. Dopiero po kilku dniach bliscy nastolatki za namową jej nauczycieli zgłosili zaginięcie na policję.
Myślałem, że może pojechała z chłopakiem, z którym SMS-owała. Pomyślałem, że wyszaleje się i wróci. Stwierdziłem, pal licho, że będzie w ciąży, ale żeby przyjechała. Ale niestety tak się nie stało - ojciec Malwiny Paweł Narkiewicz powiedział reporterom "Uwagi!".
Poszukiwania prowadzone przez służby również nie dawały skutku. Dopiero po ponad miesiącu od zniknięcia 16-latki w sprawie nastąpił przełom. 18 marca jeden z mieszkańców Morynia, spacerując w okolicy tamtejszego jeziora, zauważył unoszące się na wodzie ciało.
Rodzina dziewczyny nie dopuszczała do siebie myśli, że ciało należy do Malwiny. Niestety badania to potwierdziły. Policja zatrzymała w sprawie 19-letniego znajomego nastolatki, wkrótce prokuratura postawiła mu zarzut zabójstwa. Dokładne okoliczności i przyczyna śmierci nie zostały podane do wiadomości publicznej. Szczegółów nie znają nawet rodzice ofiary.
Nie mówią zbyt dużo, co i jak, jakie okoliczności. Nie było do końca mówione, czy było tam więcej osób. Ale zatrzymanego znamy. Odradzałem jej znajomość z nim, nie odpowiadało mi to, żeby on się z nią spotykał - dodał ojciec Malwiny.
Śledztwo trwa. Sąd na wniosek prokuratora zdecydował o tymczasowym aresztowaniu oskarżonego na trzy miesiące.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.