Wakacje to idealny czas na spędzenie przynajmniej kilku tygodni poza domem. Często ludzie wybierają podróż pociągiem ze względu na wygodę, coraz lepsze warunki i szybki dojazd do celu.
Nie brakuje historii dziwnych i szokujących. Szczególnie barwnymi dysponują konduktorzy. - Najbardziej kuriozalna sytuacja, jakiej doświadczyłem, dotyczyła pozostawienia dwuletniego dziecka w pociągu. Zobaczyłem, że stoi zapłakany malec, a rodziców nigdzie nie ma. Nie mogłem w to uwierzyć, ale oni zapomnieli własnego dziecka - mówi "Faktowi" jeden z konduktorów.
Zauważyłem ich na wiadukcie. Wziąłem dziecko i ich dogoniłem. Spytałem, czy o czymś nie zapomnieli. A oni na to z przerażeniem, czy chodzi mi o walizkę i zaczęli sprawdzać, czy wszystkie mają. Odpowiedziałem im, że walizka nie płacze. Do dziś nie mogę pojąć, jak można zapomnieć wziąć dziecko z pociągu i to takie małe - dodaje.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wymagająca praca konduktora i przykre sytuacje
Konduktorów w pociągu spotykają również przykre sytuacje. Jeden podczas wieloletniej kariery został pogryziony przez psa amstaffa. Zwierzę jechało bez kagańca, choć właściciel przekonywał, że jest bardzo potulne i łagodne. Inny mówi o pasażerach, którzy bywają bardzo nieprzyjemni.
Niestety są osoby, które uważają, że jak zapłaciły za bilet, to im wszystko wolno i mogą wymagać. Trzeba mieć grubą skórę i się nie przejmować. No i cierpliwość, bo wielu podróżnych nie umie odczytać z tabliczki na pociągu, jakiej jest on relacji - zdradza konduktor.
Wszyscy rozmówcy zgodnie przyznają, że najgorsze są wypadki z udziałem samobójców. - Pasażerom wydaje się, że my jesteśmy od dziurkowania biletów i machania chorągiewką przed odjazdem pociągu. Ale to nie jest prawda. Gdy dochodzi do próby samobójczej na torach, kierownik pociągu musi wyjść i zapanować nad sytuacją. To nigdy nie jest przyjemne - mówi kolejny.