Grzegorz Borys wciąż jest poszukiwany przez polskie służby. Mundurowi są wręcz przekonani, że mężczyzna ukrywa się w trójmiejskich lasach. Mimo to nie są w stanie go uchwycić.
Nowymi informacjami w tej sprawie podzielił się "Fakt". Z ustaleń tabloidu wynika, że wojsko zajęło się bliskimi Grzegorza Borysa. Rzekomo wywieziono ich w bezpieczne miejsce. Zdecydowano się na taki ruch, uznając, że Borys może zagrażać swoim bliskim.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Podobno w bezpieczne miejsce przewieziono żonę 44-latka, jej dwóch synów i rodziców kobiety. Już wcześniej przedstawiciele żandarmerii wojskowej i policji pojawili się pod jednym z domów seniora w Gdyni, by czuwać nad bezpieczeństwem matki domniemanego mordercy.
Media, reklama, zakupy - Twoja opinia jest dla nas ważna. Wypełnij ankietę i wypowiedz się już dziś.
Psycholog zabrał głos nt. Grzegorza Borysa
Jak postępować będzie Grzegorz Borys? Profiler Jan Gołębiowski uważa, że obecnie pod uwagę brane są wszystkie możliwości. Gołębiowski nawiązał choćby do doniesień o znalezieniu martwego psa na miejscu zbrodni.
Może ten wybuch emocji był tak duży, że po zabójstwie dziecka niejako "rozszerzył się" na zwierzę. A może sprawca najpierw zabił ujadającego psa, a chłopiec wtedy rzucił się na ojca. I to mógł być mechanizm spustowy, który doprowadził do zabójstwa syna - mówił w rozmowie z TOK FM.
Ekspert uważa, że mogło nastąpić samobójstwo poagresyjne. - Z poczucia winy i strachu przed odpowiedzialnością - zarówno karną, jak i społeczną. Sprawca wie przecież, że będzie napiętnowany przez media, rodzinę i znajomych. W przypadku zabójcy z Gdyni trzeba więc rozważyć hipotezę o samobójstwie - podkreślił.