Były ksiądz Krzysztof G. dopuszczał się molestowania już w swojej pierwszej parafii, do której trafił w 1992 roku. Jego ofiarą był ministrant Leszek, który w ubiegłym roku wysłał zawiadomienie do prokuratury. Niestety krótko po tym miał atak serca i zmarł.
Ksiądz molestował ministrantów przez kilkanaście lat
Prokuratura zaczęła jednak wyjaśniać sprawę. Jak informuje "Głos Wielkopolski", przesłuchano rodzinę zmarłego i osoby, które mogły mieć informacje. Okazało się, że wszyscy wiedzieli o molestowaniu, jednak nikt tego nie zgłosił.
Czytaj także: Pedofilia w Kościele. Jest przełom ws. byłego księdza z Chodzieży. Zarzuty co najmniej kilkudziesięciu gwałtów
Doszło do czynów lubieżnych na jego szkodę, nie miał wtedy jeszcze ukończonych 15 lat. Chodzi o tzw. inne czynności seksualne: pocałunki i dotykanie w miejsca intymne. Ponadto padł ofiarą fizycznego i moralnego znęcania się ze strony księdza - mówi prok. Łukasz Wawrzyniak, rzecznik poznańskiej Prokuratury Okręgowej.
Krzysztof G. nie odpowie za swoje czyny. Opisywane wydarzenia miały miejsce na początku lat 90. i sprawa uległa już przedawnieniu.
Duchowny został już wcześniej oskarżony o rozpijanie i regularne molestowanie ministranta Szymona. Prokuratura Rejonowa w Chodzieży postawiła Krzysztofowi G. zarzuty co najmniej kilkudziesięciu gwałtów na Szymonie. Do tych czynów miało dochodzić w latach 2002-2013.
Były duchowny nie przyznaje się do winy. Jego rozprawa odbędzie się w najbliższych miesiącach.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.