Rodzinie zostawiła notatkę
Historię kobiety opisała na swoim koncie na Telegramie rosyjska strona informacyjna Mash. Zdaniem komentatorów, ta kobieta jest żywym przykładem wpływu propagandy Putina na mieszkańców kraju.
To dla wszystkich, którzy pytają mnie, czy Rosjanie naprawdę wierzą w to, co słyszą w państwowej telewizji - pisze wprost Francis Scarr, dziennikarz BBC, zajmujący się tematyką rosyjską.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
By nikt jej nie zatrzymał i nie usiłował odwieźć od planów, 85-latka powiedziała rodzinie, że wychodzi na zakupy. Jednak pozostawiła list.
Pojechałam do Donbasu gotować zupę - napisała.
Ludmiła Wasiliewna aktywnie interesuje się "specjalną operacją wojskową", jak Rosjanie określają inwazję na Ukrainę.
Martwi się o naszych ludzi i naprawdę chce pomóc - czytamy we wpisie Mash na Telegramie.
85-latka wcześniej pracowała jako kucharka, więc doskonale wiedziała, jak przygotować zupy, klopsiki czy puree ziemniaczane. Kobieta spakowała swoje rzeczy, napisała list i ruszyła na pociąg.
Do Donbasu nie dotarła
Plan emerytowanej kucharki się nie powiódł. Zatrzymała ją... rosyjska zima. Po wejściu na stację kolejową 85-latka poślizgnęła się i uderzyła w głowę. Trafiła do szpitala i jest pod opieką lekarzy. Ale na front już nie pojedzie, po wyjściu trafi do domu.
O tym, że rosyjskim żołnierzom brakuje jedzenia, wiadomo właściwie od samego początku inwazji na Ukrainę w lutym 2022. Do Internetu trafiały zdjęcia przeterminowanych racji żywnościowych. Żołnierze Putina z głodu mieli okradać sklepy i plądrować domy. Według niektórych doniesień w internecie, wygłodniali wojskowi mieli także jeść...psy i kozy. Nie dziwią więc utrzymane w kpiącym tonie komentarze niektórych internautów przy wpisie o planach 85-latki.
Czytaj także: W Rosji straszą Francję. Śmieje się cały świat
Piątek jest 338 dniem wojny w Ukrainie.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.