Janusz Palikot wielokrotnie podkreślał swoje związki z Biłgorajem. W rozmowie z naTemat.pl wspomina go m.in. były burmistrz miasta, Janusz Rosłan, który przypomina, że Palikot wychowywał się w drewnianym domu, dzielonym z inną rodziną.
W czasach PRL-u angażował się w działalność opozycyjną, kolportując ulotki i jawnie sprzeciwiając się władzy, co narażało go na liczne nieprzyjemności. Po ukończeniu szkoły Palikot wyjechał do Warszawy, a ich kontakt na dłuższy czas się urwał. Gdy po latach spotkali się ponownie, Palikot był już majętnym człowiekiem, co wzbudziło zdziwienie Rosłana.
Zastanawiałem się, jak w tak krótkim czasie można było dorobić się takiego majątku — przyznał były burmistrz w rozmowie z naTemat.pl.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Z biegiem lat Palikot stał się majętnym człowiekiem, głównie dzięki sukcesowi rozlewni win Ambra, którą założył. Zakład w Biłgoraju urósł do rangi jednego z największych w Europie, co przyczyniło się do stworzenia wielu miejsc pracy w regionie.
Dzięki temu, mimo kontrowersji wokół jego osoby, Palikot zdobył szacunek części lokalnej społeczności. Był zaangażowany w modernizację Biłgorajskiego Centrum Kultury oraz wsparł przebudowę drogi do Lublina, która zyskała potoczną nazwę "palikotówka". Za swoje zasługi otrzymał tytuł Honorowego Obywatela Biłgoraja.
Nie wszyscy mieszkańcy miasta patrzą jednak na Palikota z podziwem. Jego kontrowersyjne poglądy, zwłaszcza te związane z Kościołem i moralnością, od lat budziły mieszane reakcje. Niektórzy otwarcie go krytykowali, szczególnie za jego głośne wypowiedzi i działania podważające tradycyjne wartości.
Wreszcie mu się do d*** dobrali — powiedziała bez ogródek jedna z mieszkanek Biłgoraja w rozmowie z reporterami naTemat.pl.
Mimo to wciąż nie brakuje głosów obrony. Wielu mieszkańców nie może uwierzyć w winę Palikota, podkreślając jego dotychczasowe zasługi.
Jestem w szoku. Znałem go jako dobrego biznesmena — przyznał w rozmowie z "Faktem" jeden z mieszkańców Biłgoraja, zaznaczając, że Palikot stworzył wiele miejsc pracy w regionie, co pozwoliło wielu rodzinom na stabilizację finansową.
Obrońca Janusza Palikota, mecenas Jacek Dubois, nie ukrywa swojego oburzenia zarzutami. Według niego zatrzymanie byłego polityka to "przedstawienie", mające na celu publiczne ośmieszenie jego klienta. Dubois utrzymuje, że Palikot nie miał zamiaru oszukiwać nikogo, a jedynie jego biznesplan nie powiódł się zgodnie z założeniami.
W Biłgoraju trwają dyskusje na temat przyszłości Janusza Palikota. Dla jednych jest bohaterem lokalnej gospodarki, dla innych — symbolem kontrowersji. Nie ma jednak wątpliwości, że jego zatrzymanie wstrząsnęło mieszkańcami, którzy przez lata przyglądali się jego sukcesom i porażkom. Jak potoczy się dalsza kariera biznesmena i czy rzeczywiście grozi mu wieloletnia kara więzienia — czas pokaże.
Zatrzymanie Janusza Palikota
Janusz Palikot został zatrzymany 3 października 2024 roku przez Centralne Biuro Antykorupcyjne (CBA) w związku z zarzutami oszustwa i przywłaszczenia mienia. Śledztwo dotyczy oszustwa na kwotę blisko 70 milionów złotych, które miało obejmować około 5 tysięcy osób.
Palikot oraz jego współpracownicy Przemysław B. i Zbigniew B. mieli doprowadzić do niekorzystnego rozporządzenia mieniem poprzez działalność spółki "Manufaktura Wódki, Piwa i Wina". Spółka ta od dłuższego czasu borykała się z poważnymi problemami finansowymi, a pieniądze inwestorów były wykorzystywane nie na rozwój, lecz na spłatę długów.
Palikotowi postawiono osiem zarzutów, z czego siedem dotyczy oszustw, a jeden przywłaszczenia mienia. W związku z tym, sąd zdecydował o jego dwumiesięcznym warunkowym areszcie, z możliwością wyjścia na wolność po wpłaceniu kaucji w wysokości miliona złotych.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.