Rosyjski plan budowy fabryki dronów w Tatarstanie idzie pełną parą i już wkrótce zakład może zacząć taśmowo produkować irańskie drony, których Rosjanie używają do ataków na miasta i cele w Ukrainie. Zakład powstaje w pośpiechu, już kilka miesięcy temu zespołowi inżynierów potajemnie zlecono stworzenie linii produkcyjnej,
Drony shaded 129 oraz shaded 136 to maszyny, które mocno dały się we znaki ukraińskim siłom obrony przeciwlotniczej i cywilom. To tymi maszynami, na przemian z rakietami wystrzeliwanymi z samolotów, Rosjanie atakują miasta oraz obiekty cywilne.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Irański reżim zaprzecza, by współpracował z Rosją, ale sprzedaje drony na potęgę i zarabia we współpracy z reżimem Władimira Putina. Dokumenty, które ujawnili dziennikarze "The Washington Post", dowodzą, że Moskwa zbliża się do celu. Już wkrótce będzie mogła produkować masowo zabójcze drony. I na pewno ich użyje.
Fabryka zbudowana jest w okolicy miasta Jełabuga w Tatarstanie, gdzie z daleka od ciekawskich oczu Rosjanie chcą produkować drony bojowe. Korzystają z irańskich projektów, ale na zlecenie Kremla zamierzają udoskonalić maszyny i uczynić je jeszcze bardziej zabójczymi. Dziennikarze z USA dostali całą masę materiałów od Rosjan.
Plany zakładu oraz informacje na jego temat przekazał mediom anonimowo Rosjanin, który przyznał, że sprzeciwia się inwazji Putina na Ukrainę.
To była jedyna rzecz, którą mogłem zrobić, aby przynajmniej zatrzymać i być może stworzyć jakieś przeszkody w realizacji tego projektu. Sprawy zaszły za daleko - przekazał dziennikarzom tajemniczy informator, który liczy na to, że ujawnienie planów Moskwy doprowadzi do kolejnych sankcji, sparaliżuje prace w Jełabudze i pomoże Ukrainie zakończyć wojnę.
Nad bezpieczeństwem programu budowy dronów czuwa FSB, a nadzór nad pracownikami jest wręcz niezwykły. Są inwigilowani i mają zakaz wypowiadania się publicznie na temat prac. Zatrzymano też ich paszporty, by nie wyjechali z Rosji. W komunikacji muszą posługiwać się szyframi: drony to "łodzie", materiały wybuchowe to "zderzaki", a Iran – kraj potajemnie udzielający pomocy technicznej – to "Irlandia" lub "Białoruś".
Kontrakt z Iranem na zakup dronów bojowych był wart miliard dolarów, które Rosja bez wahania zapłaciła reżimowi ajatollahów. Moskwa ma jasny cel: 6000 dronów gotowych do lata 2025 roku. Maszyny szybko trafią na front, do jednostek wojskowych walczących w Ukrainie i do tych, które mają za zadanie atakowanie miast i celów cywilnych.
Jeśli Rosjanom się uda, drony mogą zmienić układ sił na froncie i radykalnie poprawić pozycję Moskwy w wyścigu nowoczesnym zbrojeń. Na razie to Ukraina lepiej korzysta z dronów i sprawniej używa ich na polu bitwy. Ale zakład, choć z niewielkim opóźnieniem, powstaje każdego dnia. I trudno wymyślić sposób na sparaliżowanie budowy, albo jej przerwanie.
Udaje się to mimo zachodnich sankcji. A to ciekawe, bo budowa dronów jest mocno uzależniona od dostępności komponentów elektronicznych produkowanych za granicą. Badacze z waszyngtońskiego Instytutu Nauki i Bezpieczeństwa Międzynarodowego oszacowali, że prace w zakładzie są opóźnione o co najmniej miesiąc. Ale idą do przodu i wkrótce Rosjanie dopną swego.
Iran zaprzecza, by wspierał Moskwę i sprzedawał jej drony. Te, które znaleziono w Ukrainie, zdaniem Teheranu sprzedano Rosji przed wybuchem konfliktu. Kreml odmówił komentarza w sprawie. Ale codziennie atakuje infrastrukturę krytyczną Kijowa dronami Shaded, zabijając cywilów i paraliżując życie w kraju.