Władze Sri Lanki zdecydowały się zaostrzyć kontrole. Wszystko w związku z werbowaniem obywateli kraju do walki na Ukrainę. Lankijczycy kuszeni są przez Rosję fałszywymi obietnicami wysokich zarobków i świadczeń, które niewiele mają wspólnego z rzeczywistością. W czerwcu władze w Kolombo planują wysłanie delegacji do Moskwy.
Jak podaje portal straitstimes.com, delegacja podejmie działania, które pozwolą "sprowadzić z powrotem dziesiątki mieszkańców Sri Lanki, którzy już walczą na linii frontu i którzy chcą wrócić do domu". - Niektórzy z nich są ranni — powiedział Minister Stanu ds. Zagranicznych Tharaka Balasuriya.
Z problemem mierzy się nie tylko Sri Lanka, ale także Indie, czy Nepal. Alarmują, że Rosja werbuje mężczyzn do walki w Ukrainie. Kuszeni są wizami, wysokimi zarobkami, a także miejscami na uniwersytetach.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ambasador Rosji na Sri Lance Levan S. Dzhagaryan powiedział na konferencji prasowej 30 maja, że jego ambasada będzie współpracować w wysiłkach na rzecz powstrzymania Lankijczyków przed nielegalnym podróżowaniem do Rosji. Powiedział, że jego rząd nie był zaangażowany w oferty rekrutacyjne.
Część osób wzięła kredyty na wyjazd i nie jest w stanie ich spłacić. Stoją w obliczu wielu trudności i chcemy znaleźć sposób, aby sprowadzić ich z powrotem — dodał.
455 rodzin złożyła skargi do rządu. Skala problemu może być jednak większa
Rodziny Lanijczyków, które udały się do Rosji, złożyły 455 skarg do rządu Kolombo. Przedstawiciele dyplomacji wskazuje, że w rzeczywistości liczba osób, które wyjechały na Ukrainę, by walczyć po stronie Rosji, może być znacznie większa.
Według danych ministerstwa spraw zagranicznych co najmniej 37 obywateli Sri Lanki zostało rannych na Ukrainie, a 16 uznano za zaginione. Kampanie rekrutacyjne online były dla wielu kuszące, tym bardziej że Sri Lanka stara się wyjść z najgorszego kryzysu finansowego od ponad siedmiu dekad. Wskaźniki ubóstwa podwoiły się w porównaniu z poziomem sprzed pandemii.