Rosyjski statek Sparta, który wpłynął na Morze Śródziemne na początku roku, dopiero po 14 dniach otrzymał pozwolenie na zacumowanie w porcie Tartus. Jak podaje Polska Agencja Prasowa, statek ten jest często wykorzystywany przez rosyjskie Ministerstwo Obrony do transportu sprzętu wojskowego. Wypłynął z Bałtijska w obwodzie kaliningradzkim 11 grudnia i dotarł do wybrzeży Syrii 5 stycznia.
Przez dwa tygodnie Sparta, wraz z innymi rosyjskimi jednostkami, czekała na pozwolenie od nowych władz Syrii na wejście do portu. W tym czasie rosyjskie statki musiały oddalić się od brzegu na odległość 29 km, co było wynikiem patrolowania wód terytorialnych przez syryjskie siły. Jedyną drogą ewakuacji dla rosyjskiego personelu była baza lotnicza Humajmim.
Czytaj także: Rosyjskie cyberataki w Grecji. Zakłócono rządowe domeny
Nowe władze Syrii pokrzyżują plany Rosjanom?
W porcie Tartus najprawdopodobniej zostanie załadowany sprzęt wojskowy, który może trafić do Rosji lub wschodniej Libii. Generał Chalifa Haftar, rządzący wschodnią częścią Libii, udostępnił Rosjanom kilka baz lotniczych i morską w Tobruku. Z Libii sprzęt może być transportowany dalej, m.in. do Mali, gdzie Rosja stara się umocnić swoją pozycję (w lutym wygasa kontrakt na usługi świadczone przez najemników z Grupy Wagnera).
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Potencjalne zamknięcie dostępu do portu Tartus byłoby poważnym ciosem dla Rosji. Jest to jedyna zagraniczna baza morska, która umożliwia Moskwie kontrolowanie szlaków morskich na Morzu Śródziemnym. Utrata dostępu do tego portu mogłaby wpłynąć na rosyjskie operacje w Afryce, gdzie najemnicy z Grupy Wagnera nadzorują eksploatację zasobów naturalnych w kilku krajach.
Wcześniej Władimir Putin pomagał Baszszarowi al-Asadowi w utrzymaniu władzy w Syrii. Po obaleniu dyktatora zagraniczne media poinformowały, że Rosja "udzieliła azylu" Asadowi i jego rodzinie, rzekomo kierując się względami humanitarnymi.