Stanisław Rybin bardzo chciał trafić na front. Planował zgłosić się do armii w roli ochotnika. Jego rodzina była jednak bardzo uboga i nie stać ich było na zakup podstawowych elementów stroju takich jak buty.
Mimo sprzeciwu matki Rybina (kobieta próbowała odwieść syna od zgłoszenia się do armii rosyjskiej), ojciec mężczyzny (sierżant rezerwy) sprzedał rodzinny majątek i wysłał syna do walki.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Czytaj też: Pokazał warunki życia na rosyjskiej wsi. Szokujące, że w XXI wieku ktoś jeszcze tak mieszka
Media opisywały w 2022 roku sprawę rodziny Stanisława Rybina, która pozbyła się ostatniej krowy za 32 000 rubli (równowartość niecałych 350 dolarów), aby kupić synowi m.in. odzież termiczną, śpiwór i buty. Dopiero wtedy Rybin mógł myśleć o dołączeniu do armii.
Armia rosyjska nie dostarcza podstawowych elementów swoim ochotnikom. Ci muszą kupić asortyment samodzielnie.
Rodzina straciła krowę i syna
Rybin w końcu przedostał się do kolonii i mógł walczyć za Rosję. Po kilku miesiącach pobytu na froncie Stanisław Rybin został oskarżony o dezercję, bo skarżył się na swoich przełożonych. Rodzice mężczyzny wzięli kredyt na prawnika.
Ostatecznie żołnierz zginął w trakcie kampanii pod Donieckiem.
Teraz rodzina musi brać kolejny kredyt, aby sprowadzić ciało swojego syna do Rosji. W tym również nie mogą liczyć na pomoc państwa.
Wszystko musimy sfinansować sami. Państwo zapewnia wyłącznie samolot - mówią pogrążeni w żałobie rodzice zmarłego w rozmowie z rosyjskimi mediami.