Rosja grozi Stanom Zjednoczonym. Kreml ustami rzeczniczki rosyjskiego MSZ Marii Zacharowej ostrzega Amerykanów przed "przekroczeniem czerwonej linii", którą dla Rosjan jest dostarczenie Ukraińcom pocisków ATACMS do wyrzutni HIMARS.
Jeśli Waszyngton zdecyduje się dostarczać Kijowowi pociski dalekiego zasięgu, "przekroczy czerwoną linię i stanie się bezpośrednią stroną w tym konflikcie", powiedziała Zacharowa na konferencji prasowej. W imieniu Kremla zagroziła USA, mówiąc, że Rosja zastrzega sobie prawo do obrony swojego terytorium "wszystkimi dostępnymi środkami".
W takim scenariuszu będziemy zmuszeni odpowiednio zareagować, moim zdaniem jest to oczywiste. Taki nieodpowiedzialny krok będzie skrajnie destabilizujący, przyczyni się do dodatkowego wzrostu napięcia i wywoła wyścig zbrojeń – wyliczała Zacharowa, cytowana przez rosyjską agencję RIA Novosti.
We wrześniu "The Wall Street Journal" donosił, że systemy rakiet taktycznych ATACMS o zasięgu 300 kilometrów znalazły się wśród sprzętu, o który Ukraina prosi Stany Zjednoczone. Waszyngton wcześniej odmówił jej dostarczenia, obawiając się sprowokowania Rosji do histerycznej reakcji, która mogłaby doprowadzić do globalnego konfliktu.
Z rakietami ATACMS Ukraińcy byliby w stanie dosięgnąć nie tylko okupowanych "republik ludowych", ale również terytorium Rosji. A Kreml nie życzy sobie cudzej "operacji specjalnej" w swoim kraju.
Wprowadzenie HIMARS-ów do walki w Ukrainie wywołało zatrzymanie rosyjskiej ofensywy i ograniczenie ukraińskich strat, ale również trudniejszą sytuację sił agresora w rejonie Chersonia. Natowskie wyrzutnie strzelają rzadziej, mniejszą liczbą pocisków, ale za to daleko i celnie, z marginesem zaledwie kilku metrów. MGM-140 ATACMS to pocisk kalibru 610 mm – pokaźna rakieta o długości czterech metrów i masie przekraczającej półtorej tony.