Rosjanie są oburzeni wysokością premii, które otrzymali lekarze, pielęgniarki i ratownicy pracujący w szpitalach zakaźnych. Na początku kwietnia prezydent Władimir Putin zapowiedział, że medycy mogą liczyć na wysokie dodatki, które mają wynagrodzić im pracę w trudnych i niebezpiecznych dla zdrowia warunkach.
Mowa była wówczas o naprawdę poważnych bonusach wynoszących, w zależności od wykonywanej pracy, od 25 do 80 tysięcy rubli miesięcznie, czyli od mniej więcej 1500 do nawet 4500 złotych na osobę. Rzeczywistość okazała się jednak zupełnie inna.
Władimir Putin rozdaje premie. Na polskie to 40 zł
Wielu pracowników służby zdrowia wrzuca do internetu wyciągi z właśnie spływających wypłat za kwiecień. Niektórzy z nich nie otrzymali żadnych premii. Wielu zaś dostało śmiesznie niskie dodatki - wynoszące równowartość 40 złotych lub jeszcze mniej.
Osoby, które walcząc z wirusem same się nim zaraziły, zamiast rekompensaty otrzymały wypłaty niższe niż zazwyczaj. Tak jak w przypadku lekarki imieniem Maria, która rozmawiała z korespondentem agencji AFP. Pracująca w jednym z podmoskiewskich szpitali kobieta z obawy o swoją karierę nie podała nazwiska.
Maria dopiero zaczyna pracować jako lekarz, więc jej zarobki są dosyć niskie. W minionym miesiącu jednak zamiast przewidywanych 36 tysięcy rubli (około 2 tysiące złotych) zarobiła dwa i pół raza mniej. Powodem był fakt, że udała się na wizytę domową do pacjenta, u którego później wykryto koronawirusa.
Marii nakazano poddanie się dwutygodniowej kwarantannie domowej. Okazuję się jednak, że okres ten policzono jej jako nieobecność w pracy.
Miałam nadzieję, że z powodu mojej styczności z infekcją dostanę dodatkowe pieniądze - mówiła AFP lekarka i dodała, że w trakcie pracy była wyposażona tylko w jedną parę rękawiczek ochronnych i jedną maseczkę.
Do sytuacji odniósł się premier Rosji, Michaił Miszustin, który stwierdził, że wina leży po stronie władz regionalnych. Jak stwierdził, z 27 miliardów rubli przyznanych samorządom na premie te wydały jedynie 4,5 miliarda.
Problemy pojawiają się nawet w miejscach najbardziej pokrzywdzonych przez wirusa, gdzie służba zdrowia pracuje najciężej - przyznawał Miszustin
Okazuje się, że praktyką w wielu szpitalach było liczenie co do minuty czasu spędzonego bezpośrednio przy zakażonych COVID-19 i tylko ten czas był liczony jako podstawa do premii. Rosyjski media donosiły też o placówkach, które pieniądze dla lekarzy wydawały na inne cele.
Szef rosyjskiego związku pracowników medycznych, Andriej Konowal, stwierdził, że obietnice Putina przegrały w starciu ze szpitalną biurokrację. Jego zdaniem, budziły one wielkie nadzieje, jednak teraz doprowadziły do ogromu rozczarowania wśród lekarzy.
To wszystko wygląda jak okrutny żart - komentuje Konowal.
Zobacz także: Polska firma tworzy respirator z drukarki 3D. Trwają testy prototypów
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.