Walka w Ukrainie zaczyna przynosić rosyjskiej armii coraz większe straty. W odpowiedzi na trudną sytuację, rosyjski dyktator Władimir Putin niedawno wprowadził nowe dekrety mające na celu zachęcenie obywateli do zaciągnięcia się do wojska. Jednym z głównych punktów jest znaczące podwyższenie jednorazowej opłaty za podpisanie kontraktu z ministerstwem obrony. Wynosi ono już 400 tys. rubli, czyli ok 17 tys. zł.
Do tej pory osoby chcące wstąpić do służby kontraktowej mogły liczyć na jednorazową wypłatę w wysokości 195 tys. rubli. Władze obwodów zobowiązały się do wypłaty kolejnych 400 tys. rubli dla tych, którzy zdecydują się podpisać kontrakt wojskowy, co łączna suma wynosi 800 tys. rubli, czyli około 36 tys. zł.
Ponadto osoba wezwana do wojska może otrzymać "zaproszenie" w formie elektronicznej. Osoby, które je otrzymają, nie mogą oczywiście opuszczać kraju.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jednak to nie jedyne sposoby na zachęcenie mieszkańców, które stosują władze w Rosji. To oczywiście codzienna propaganda płynąca prosto z telewizji i mediów społecznościowych. W samej stolicy rekrutujący wyszli na ulice, a konkretnie na stacje metra.
Jak donosi portal Biełsat, przed wejściem do stacji metra Kurskaja znajduje się mobilny punkt rekrutacyjny. To specjalny niebieski samochód dostawczy, na którym znajduje się plakat z uzbrojonym żołnierzem. Dalej w holu wejściowym Rosjanie znajdą punkt informacyjny, a na ekranach biletomatów pokazywane są agitacyjne nagrania.
Takie plakaty często pojawiają się również w innych obwodach. W ostatnich dniach doszło do prawdziwego oburzenia w obwodzie kurskim.
Jak donosi portal "Kommiersant", na billboardzie promującym służbę wojskową z hasłem "Za naszych!" widniał żołnierz trzymający dziecko. Problem w tym, że żołnierz miał na sobie ukraiński mundur, co nie spodobało się Rosjanom. Burmistrz Kurska usunął plakat, a winny miał otrzymać naganę.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.