Zapalić miały się składy należące do państwowego rosyjskiego giganta paliwowego, koncernu Rosnieft. Nad miastem unosiła się ogromna chmura czarnego dymu, a w sieci szybko pojawiły się nagrania, na których widać wybuchy.
Przyczyny zdarzenia nie są jeszcze znane. Rosyjskie Ministerstwo ds. Sytuacji Nadzwyczajnych nadało zdarzeniu wyższą rangę. To już kolejne zagadkowe zdarzenie w tym regionie - zaledwie trzy dni wcześniej w miejscowości Kletnia niedaleko Briańska wykoleiła się lokomotywa. Powodem miało być uszkodzenie nasypu. Nie można nie wziąć pod uwagę możliwości np. rozmoknięcia nasypu, które spowodowało wykolejenie maszyny.
Nie można też jednak całkowicie wykluczyć o wiele bardziej "filmowej" opcji, czyli ukraińskich działań dywersyjnych. Tym bardziej że - jak mówią eksperci - ukraińskie wojska specjalne i służby wywiadowcze jak najbardziej byłyby zdolne do takich operacji.
Przeniknięcie, działanie, wycofanie
Mówi o tym w rozmowie z o2.pl były dowódca Jednostki Wojskowej 2305, bardziej znanej jako GROM, płk Piotr Gąstał. Oficer nie ma wątpliwości, że dobrze wyposażone i znakomicie wyszkolone jednostki wojsk specjalnych Ukrainy byłyby zdolne do tego rodzaju śmiałego rajdu za linie wroga. Briańsk leży ok. 100 km od granicy z Ukrainą.
Bardziej pod przykryciem agenturalnym, bo trzeba tam jakoś przeniknąć, np. jako cywile, gdzieś się ukryć, przeprowadzić rozpoznanie obiektu i jak najdelikatniej podpalić. Tak, by przeciwnik nie zorientował się, czy to przypadek, czy celowe działanie. Ma się wtedy czas na eksfiltrację, czyli skryte wycofanie - mówi o2.pl płk Gąstał.
Ukraińskie służby specjalne przeszły głęboką modernizację po 2014 r. Płk Gąstał przypomina o selekcjach i naborach według standardów zachodnich i dodaje, że szkolenie przez Brytyjczyków i Amerykanów zmieniło Ukraińców mentalnie, tak jak kiedyś zmieniło polskie jednostki specjalne. Pułkownik wie, co mówi, zważywszy na fakt, że jako jeden z pierwszych żołnierzy w GROM-ie uczestniczył w tego rodzaju szkoleniach.
Do tego dochodzi ogromna motywacja i nienawiść do Rosjan. Pamiętajmy, że przed wojną mieli jedną jednostkę certyfikowaną do działań NRF (NATO Response Force - Siły Szybkiego Reagowania NATO - przyp. red.), a drugą w trakcie certyfikacji. A Siły Bezpieczeństwa Ukrainy mają nawet swoją własną jednostkę specjalną - opowiada były dowódca GROM.
Specjalsi i wywiad
Także były szef Agencji Wywiadu płk Andrzej Derlatka mówi, że zniszczenie składu paliwa byłoby w zasięgu Ukraińców. Choćby ze względu na bliskość językową, która może ułatwić przeniknięcie operatorów wojsk specjalnych na teren Rosji. A współdziałanie wojsk specjalnych i służb jest w czasie wojny jeszcze bardziej ścisłe niż w okresie pokoju. Mimo pewnych różnic.
Wywiad ma inne zadania niż jednostki wojsk specjalnych. Zadaniem oficerów wywiadu nie jest "urżnięcie komuś głowy", a zdobycie informacji, które ktoś ma w tej głowie. Operatorzy jednostek dywersyjnych - wręcz przeciwnie. Niektóre wywiady wojskowe (np. Rosji, Francji) posiadają własne komórki sabotażowo-dywersyjne, ale to wyjątek od reguły. Natomiast wywiad ma za zadanie zdobywać informacje, które w warunkach wojennych są przydatne do działań sabotażowo-dywersyjnych, wyjaśnia płk Derlatka.
W rozmowie z o2.pl były szef AW zdradza także ciekawostkę dotyczącą jednostki GROM. Na etapie formowania była koncepcja włączenia GROM-u... właśnie do Agencji Wywiadu. Pomysł jednak upadł.
Gen. Sławomir Petelicki, planując powstanie jednostki GROM, początkowo chciał ją umieścić w strukturach wywiadu cywilnego. Po konsultacjach z gen. Czempińskim - który był współtwórcą GROM, o czym niewielu wie - uznał jednak, że byłoby to godzenie ognia z wodą - mówi płk Derlatka.
Jeśli chodzi o Ukrainę, posiada ona wyspecjalizowane, znakomite i liczne jednostki wojsk specjalnych. Zresztą od 2016 r. intensywnie szkolone i wyposażane przez NATO, w tym przez polskie wojsko. Kiedy doradca prezydenta Zelenskiego mjr. Arestowicz mówi o rozbudowanych strukturach ukraińskiej partyzantki na tyłach wojsk rosyjskich, to mówi o jednostkach dywersyjno-sabotażowych armii ukraińskiej oraz służb ukraińskich, zwłaszcza wojskowych - dodaje oficer wywiadu.
Przypomina również, że Ukraińcy nie będą chętnie przyznawali się do zrealizowanych akcji dywersyjnych. Szczegóły mogłyby naprowadzić Rosjan na dane o formach i metodach działań, co zagrażałoby istnieniu tych oddziałów. Owe szczegóły być może poznamy, jeśli będzie to potrzebne z powodów politycznych, lub wręcz dopiero po wojnie.
Kolejny pożar w Rosji
Pożar w Briańsku jest już kolejnym, jaki miał w ostatnim czasie miejsce w Rosji. 29 marca doszło do wybuchu składu amunicji w rosyjskim Biełogrodzie. 21 kwietnia z kolei wybuchł pożar w instytucie badawczym pracującym na rzecz rosyjskich wojsk rakietowych oraz w zakładach chemicznych "Dmitriewiski" w obwodzie iwanowskim.
Łukasz Maziewski, dziennikarz o2
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.