Władimir Sołowjow to jeden z najbardziej znanych rosyjskich propagandystów, zwany przez niektórych "medialnym żołnierzem Putina". Podczas długich wywodów na antenie telewizji roztacza wizję imperialnej Rosji, która będzie przypominała rozmiarem dawny Związek Radziecki.
Słowa Sołowjowa należy traktować z przymrużeniem oka i w oderwaniu od rzeczywistości, jednak jego tyrady w pełni obrazują sposób myślenia rosyjskich elit. Nigdy nie wiadomo, czy Putin nie upomni się o inne byłe republiki, tak jak to robi wobec Ukrainy.
Sołowjow podczas kolejnego występu w telewizji znów mówił o "wielkiej Rosji". Stwierdził, że potrzebuje ona ludności. Wspomniał o prawach natury, ale przyznał jednak, że konieczne jest zaproszenie obywateli innych państw do dołączenia do państwa rosyjskiego.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rosyjski propagandysta wymienia kraje, którym należy "pomóc"
W pierwszej kolejności musimy zaprosić podobnie myślących ludzi, którzy przez nieskuteczną, nikczemną, kryminalną politykę Gorbaczowa i Jelcyna, znaleźli się poza Federacją Rosyjską. Oznacza to, że jesteśmy obecnie najbardziej podzielonym narodem na świecie - uważa Sołowjow.
Propagandysta mówił, że zostało wciąż wiele osób mających podobną kulturę i rozumiejących wspólną historię. Dodał, że mają wiele dzieci i wnuków. Sołowjow powiedział także, że trzeba zrobić wszystko, by ci ludzie wrócili do kraju rdzenia, jakim jest obecnie Rosja, będąca spadkobiercą ZSRR.
"Medialny żołnierz Putina" wymienił kilka państw. Pojawia się wśród nich Białoruś, która jego zdaniem "zachowuje się bardzo rozsądnie" i jest ojczyzną wielu Rosjan. Zdaniem Sołowjowa są jednak kraje, gdzie prawa Rosjan są łamane, co oznacza konieczność interwencji.
Spójrzcie, jak ciężko jest teraz w Mołdawii. Zwróćcie uwagę, jaka katastrofa dzieje się w krajach bałtyckich. Dochodzi tam do łamania praw człowieka. Jesteśmy zobowiązani pomóc tym ludziom, ponieważ są to nasi ludzie, którzy zostali pozbawieni ojczyzny na skutek zaniedbania, podłości i zdrady ostatnich przywódców sowieckich i pierwszych przywódców Rosji. Jesteśmy im to winni - uważa Sołowjow.
Warto dodać na koniec, że podobnie Rosja argumentowała interwencję na Ukrainie w 2014 roku. Mówiono wówczas o bezpieczeństwie Rosjan zamieszkujących wschodnią część tego państwa.
Niezwykle istotna jest sprawa Białorusi. W ostatnich miesiącach zwracano uwagę na temat możliwej aneksji tego państwa. Byłby to czarny scenariusz dla Polski, bowiem granica z Rosją znacząco by się wydłużyła. Groźby wobec państw bałtyckich pojawiały się już wcześniej. Warto zaznaczyć, że w Estonii czy na Łotwie jest spora mniejszość rosyjska.
Z kolei o planach Rosji wobec Mołdawii mówiła premier tego państwa Maia Sandu. Twierdziła, że Grupa Wagnera planowała przeprowadzenie zamachu stanu w tym kraju. W Nadniestrzu, które jest autonomiczną częścią Mołdawii, ale także nieuznawanym państwem, wciąż stacjonują rosyjskie wojska.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.