Wiele informacji, które przekazują rosyjskie media i przedstawiciele władzy, prawdopodobnie nie jest prawdziwych. Takie doniesienia mogą być elementem wojny informacyjnej ze strony Federacji Rosyjskiej.
Tym razem autorzy programu w rosyjskiej telewizji państwowej wrócili do tezy, którą wygłosił Władimir Putin tuż przed inwazją na Ukrainę.
I zakwestionowali prawo naszych sąsiadów do samostanowienia.
Z pozoru niegroźne słowa mają ogromną wagę. Rosjanie od dekad i jeszcze od czasów ZSRR uznają Ukraińców za naród, który jest z nimi tożsamy, a ich ziemie za część swojego kraju. Na tej podstawie odmawiają Ukrainie prawa do istnienia i do posiadania własnej tożsamości. I właśnie dlatego, jak tłumaczyli, zaatakowali przed rokiem Kijów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Taka kolonialna polityka Moskwy działa na Ukraińców jak płachta na byka. W Kijowie podkreślają od dekad swoją odrębność kulturową i historyczną od Rosji, a wojna wywołana przez Władimira Putina jest dobrym dowodem na to, że oba państwa wiele różni. Gdy Rosja chce odbudować imperium, Ukraina marzy o integracji z Zachodem.
I właśnie te aspiracje niepokoją Rosjan, którzy traktują naszych sąsiadów jak swoją strefę wpływów. Dlatego na antenie powtarzane są kłamstwa, że na polu walki "Rosjanie zabijają Rosjan" i że wojna w Ukrainie to "wewnętrzna sprawa samych Rosjan". Na tej podstawie - fałszywego braterstwa obu narodów - zdefiniowano więc wroga.
Są nim oczywiście Amerykanie, którzy mają się cieszyć z tego, że wojna wciąż trwa.
Dlaczego USA wciąż zaopatruje ukraińską armię? Skąd takie zaangażowanie krajów zachodnich i tak duże wsparcie dla Kijowa? Dlaczego nie pozwolą Moskwie rozegrać wojny po swojemu? To pytania, które spędzają Rosjanom sen z powiek.
Jedni ludzie zabijają innych, ale to Rosjanie cierpią - mówią propagandyści w swoim programie.
I negują po raz kolejny prawo Ukrainy do stanowienia o swoim losie. Tak działo się podczas ostatnich dekad, gdy Rosja starała się utrzymać Ukrainę w bliskiej zależności. To widać było po agresji w 2014 roku i teraz, gdy Rosjanie przystąpili przed rokiem do pełnoskalowej inwazji. W ich głowach nie mieści się tylko jedno.
Wojnę i cierpienie Rosjan można zakończyć bardzo szybko. Wystarczy wycofać wojska z Ukrainy i oddać sąsiadom zagrabione ziemie. Sęk w tym, że w Moskwie nadal taki scenariusz nie jest poddawany pod rozwagę. To oznaczałoby koniec imperialnej polityki i skazę na wizerunku kraju, jako mocarstwa. A na to Władimir Putin nie może pozwolić.