Do bardzo nietypowej tezy rosyjskiego metropolity Stawropola Cyryla doszło w czasie rozmowy z propagandowym kanałem "Rossija24". Szef Synodalnego Departamentu Współpracy z Siłami Zbrojnymi Federacji Rosyjskiej i organami ścigania miał dojść do wniosku, że na ukraińskim froncie brak obecnie około 1300 popów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Liczba ta ma być odpowiedzią, na potrzeby które wykazują obecnie walczący tam żołnierze. Trudno jednak bezpośrednio stwierdzić, po co dokładnie na froncie jest chęć zwiększenia ilości duchownych. Nie można jednak wykluczyć, że jest to po prostu próba przypomnienia przez patriarchę o sobie władzom na Kremlu.
Rosyjska cerkiew wciąż legitymizuje rosyjską agresję
Patriarcha Cyryl od początku wspierał działania wojenne. Za nic miał on apele ukraińskich duchownych o niszczeniu świątyń przez rosyjskie rakiety. Jednoznacznie nie skrytykował również ataków w dniu ważnych świąt w kościele prawosławnym. Wręcz przeciwnie, wspierał on te działania, popierając Władimira Putina.
Rosyjska Cerkiew Prawosławna, która zawsze błogosławiła odpowiedzialną służbę wojskową, stara się teraz wspierać swoje wierne dzieci uczestniczące w specjalnych operacjach wojskowych, zapewniając opiekę duszpasterską żołnierzom w strefie walk, udzielając pomocy humanitarnej i ofiarując modlitwy za tych, którzy za cenę własnego życia bronią Ojczyzny, państwa oraz duchowej i kulturowej tożsamości narodu rosyjskiego - napisał z okazji Dnia Obrońcy Ojczyzny w przesłaniu do prezydenta Rosji patriarcha.
Nie jest to jedyna tego typu wypowiedź, która padła z ust rosyjskiego duchownego. Wielokrotnie mówiąc o wojnie na Ukrainie, podobnie do włodarzy Kremla, nawiązywał on do będącego w Rosji kultu "świętej wojny". W Związku Sowieckim właśnie w ten sposób nazywano równie brutalne działania rosyjskiej armii w czasie konfliktu z nazistowskimi Niemcami.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.