Siergiej z Biełgorodu jest prawie anonimową ofiarą rosyjskiej polityki traktowania poborowych jak mięsa armatniego. Autorzy postu na profilu "Biełgoród oficjalny" na VKontakte nie podali nawet jego nazwiska ani żadnych innych danych. Przyjaciel rodziny udostępnił zdjęcie zmarłego, licząc, że w ten sposób dotrze do jego kolegów z wojska.
Stała się straszna tragedia, dzisiaj pożegnaliśmy się z moim bliskim przyjacielem, ojcem chrzestnym Siergiejem – zaczął autor postu, dołączając zdjęcie poborowego, pozującego w mundurze polowym, najprawdopodobniej w ośrodku szkoleniowym lub punkcie mobilizacyjnym.
Czytaj też: Szok na Kremlu? Twórca Revoluta podjął decyzję
Mieszkaniec Biełgorodu został zmobilizowany 24 września i trafił do piechoty zmotoryzowanej. Przetransportowano go wraz z innymi poborowymi do ośrodka szkoleniowego w mieście Boguczar w obwodzie woroneskim, gdzie spędził tylko tydzień. 8 października został wysłany do Ługańska i wtedy kontakt z nim się urwał.
Rosjanie wściekli. "Dlaczego mówią o szkoleniach?!"
Rodzina nie miała informacji o mężczyźnie, aż przyszły wieści o jego śmierci. 25 października bliscy otrzymali ciało żołnierza wraz z okrutnie lakoniczną informacją, że zginął w ukraińskim mieście Swatowe w obwodzie ługańskim 18 października, czyli 10 dni po trafieniu na front.
Czytaj też: Media: Biden podniósł głos na Zełenskiego
Naprawdę chcemy wiedzieć, co się stało? Jak to się stało? Dlaczego [władze] mówią, że [poborowi] są wysyłani na poligon na trening, a chłopaki giną na pierwszej linii frontu!??!!? Niestety nie ma więcej informacji, rodzicom nie podano więcej informacji, żadnych szczegółów! Może ktoś, kto z nim był, przeczyta ten post. Będziemy wdzięczni za wszelkie informacje – zakończył błagalnie autor postu.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.