Z rozmów telefonicznych najeźdźców podsłuchiwanych przez Służbę Bezpieczeństwa Ukrainy wynika, że rosyjscy żołnierze zazdroszczą "koronkowej" pracy ukraińskich moździerzy, starając się utrzymać pozycję we wsi Dowheńke w obwodzie charkowskim.
Ich drony wznoszą się – drony lub quadrocoptery – i nie możemy nic zrobić. Nie można ich zablokować, nic. Nasi nic z nimi nie mogą zrobić. Tylko je zdjąć. "Zdejmij to"! Ale tam jest cholernie wysoko, nawet go nie widzisz – mówił sfrustrowany żołnierz do kolegi.
Rosjanie zazdroszczą. "Jednego dnia spalili nam siedem pojazdów"
Rosjanin tłumaczył, że Ukraińcy używają dronów, żeby sprawdzić pozycje rosyjskich jednostek, a potem rozpoczynają ostrzał moździerzem. – Od czasu do czasu... nie tak dawno temu jednego dnia spalili nam w wiosce siedem pojazdów. Niektóre pancerne KAMAZ i inne g**** – mówił Rosjanin. Co z rosyjskim lotnictwem?
Nasze lotnictwo to g****. Helikopter może być oddalony tylko o pięć kilometrów, strzelać z daleka i spier*****. I już go nie zobaczysz. Za tydzień może przyjechać dwa razy, popracować w jakimś lesie i spier*****. Tylko nasz helikopter [strzela] z dystansu. Podczas gdy ukraiński może walić w nas dwa razy dziennie z bliska – opisywał Rosjanin.
Żołnierz powtórzył kilkukrotnie, że brakuje sprzętu, który jest "tylko na pokaz". Jednocześnie sugerował, że Ukraińcy nie mają więcej broni, ale za to lepiej dostosowują się do sytuacji na froncie, "artylerzyści strzelają celnie jak cholera" i korygują cele z pomocą dronów.
Często nad nami wisi dron. Mają drony z termowizją na noc i zwykłe na dzień. Wyślą drona, nasi nic nie mogą zrobić. Trzymają je mniej więcej wzdłuż linii [frontu], dostosowując się. Odpalą moździerz, gdzieś wybucha. Dostosują się. Dziesięć bam-bam-bam-bam-bam odkładają i to wszystko. Zwijają teatrzyk, udało się, dobrze, czas iść – mówił rosyjski żołnierz.
Czytaj też: Ukradł oszczędności życia. Przekręt w Bydgoszczy
Rosjanin podkreślił, że ukraińskie jednostki wojskowe są mniejsze, nie ma potrzeby gromadzenia np. 500 bomb w jednym miejscu. Ukraińcy mają niewielu ludzi, więc ciągle są w ruchu, żeby trudniej było ich trafić.
Mają w załodze 2-3 osoby. Przyjdą z moździerzem, strzelą i odejdą. Ich trening jest mniej więcej taki jak nasz, może trochę lepszy, ale wszyscy nasi ludzie stoją w jednym miejscu. Chybiają cały czas, prawie strzelając we własnych okopy. Piep***** idioci – narzekał Rosjanin.