Aktualna sytuacja na froncie nie zmieniła się diametralnie od ubiegłorocznej jesieni. Ukraińcy bronią części obwodu kurskiego, a Rosjanie uderzają w cele na wschodniej Ukrainie, nękając ukraińskie ziemie zachodnie regularnymi nalotami.
Kreml mozolnie zdobywa kolejne kilometry ziemi, ale postęp nie idzie po myśli Rosjan. Z analizy "Newsweeka" wynika, że to skłoniło Moskwę do modyfikacji taktyki wojennej. Szczególnie istotne są dwie kwestie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nowy schemat działań polega na planowaniu uderzenia. Rosjanie wysyłają najpierw bezzałogowe statki powietrzne, dokonujące rozpoznania. Następnie próbują zaatakować przy użyciu sterowanych światłowodowo dronów FPV. W tym momencie wiadomo, że w niedługim czasie dojdzie do zmasowanego ostrzału.
Czytaj także: Tusk ujawnia plany terrorystyczne Rosji: atak na linie lotnicze Polski i innych krajów
Rosyjska propaganda w akcji. Złapali ich na kłamstwie
Jeszcze bardziej aktywna jest propaganda rosyjska. Moskwa wykorzystuje środki komunikacji, aby pokazywać Rosjanom, że armia cały czas osiąga sukcesy na froncie. Próbuje też zdyskredytować Ukraińców. Niektóre przykłady są wręcz kuriozalne.
"Newsweek" wskazuje, że Rosjanie zaczęli oskarżać Ukraińców o porywanie Koreańczyków z Północy, przekazując ich wywiadowi Korei Południowej lub sprzedawać ich organy na czarnym rynku.
Pojawiają się nieprawdziwe informacje o zniszczeniu kwatery głównej Ukraińskich Sił Zbrojnych w Sumach (pocisk spadł w tych okolicach, ale zniszczył blok mieszkalny, gdzie zginęło 10 cywili). Propagandyści podali nawet, że w pożarze w Los Angeles spaliło się osiem domów ukraińskich generałów wartych ponad 90 mln dolarów.