– Halo, jak się masz, króliczku? – zapytała Rosjanka. Jej mąż lub chłopak nie silił się na czułości, kiedy grobowym tonem odpowiedział, że "po ch**u". Wyznał, że w trakcie inwazji zginęło już 11 żołnierzy z jego oddziału.
Kobieta poprosiła zatroskanym tonem, żeby na siebie uważał. Odniosła przynajmniej taki skutek, że rozmówca się ożywił. Wyraźnie zniecierpliwiony takimi prośbami mężczyzna zaczął mówić:
Jasne, ale jak mam na siebie uważać?! Moja pierd****a kamizelka została trafiona, to było kilka dni temu, przedziurawili ją...słyszysz mnie? – zapytał.
Kobieta westchnęła i zapewniła, że słyszy.
Mam przej****e, myślałem, że mnie ranili, myślałem, że mam przej****e. Szrapnel [rodzaj pocisku artyleryjskiego] na wysokości brzucha, ale wyglądałem dobrze. Strzelają cały czas. Mam tego dość, więcej nie wytrzymam. To jest k**** szaleństwo. Chłopaki świrują, trzech już wysłano do wariatkowa – mówił Rosjanin.
Od początku inwazji na froncie zginęło 32 300 rosyjskich żołnierzy. Dane podał w poniedziałek Sztab Generalny Sił Zbrojnych Ukrainy. Najcięższe walki mają obecnie toczyć się w Siewierodoniecku, którego zdobycie ma być teraz najważniejszym celem militarnym Kremla.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.