O nietypowym przypadku mobilizacji niezdolnego do walki poborowego poinformował lokalny kanał "Uwaga, Moskwa" na Telegramie. Jak czytamy, 32-letni mieszkaniec stolicy Rosji dzień wcześniej przeszedł operację wymiany stawu kolanowego. Zaraz po tym został wezwany do komisji poborowej. Mimo dolegliwości, mężczyzna pojawił się tam na czas.
"Nikt cię nie będzie leczyć"
Moskiewscy lekarze w komisji wojskowej uznali go za "nadającego się do służby wojskowej". Następnie 32-latek został wysłany do miejscowości Wałujki w obwodzie biełgorodzkim na granicy z Ukrainą. Tam jego stan zdrowia się pogorszył.
Nie mógł wydostać się z okopu, ale lekarze w Wałujkach podali mu tylko środki przeciwbólowe i namawiali, żeby "przystosował się do rowu, bo nikt go nie będzie leczyć". Żona Rosjanina skarży się, że teraz jej mąż może stracić nogę.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo...
Mobilizacja w Rosji z problemami
Władimir Putin wydał 21 września dekret o częściowej mobilizacji w związku z wojną w Ukrainie. Dyktator zagroził "użyciem wszelkich środków". Po tym fakcie odnotowywano liczne przypadki pijaństwa wśród poborowych, alarmowano też o fatalnych warunkach zakwaterowania rezerwistów oraz niskiej jakości wydawanej im broni.
Według oficjalnych przekazów Kremla, pod broń zostało powołanych około 300 tysięcy rezerwistów, lecz w ocenie niezależnego serwisu "Meduza" mobilizacja mogła objąć nawet 1,2 miliona osób. Prezydent Rosji Władimir Putin poinformował, że udało się zmobilizować dokładnie 318 tysięcy osób. Jak stwierdził, 49 tysięcy zmobilizowanych "realizuje zadania bojowe", a reszta dopiero się do tego przygotowuje.
Giną jeszcze przed wysłaniem na wojnę
Dziennikarze "Mediazony" i rosyjskiego oddziału BBC News na podstawie otwartych źródeł zbadali, że według stanu na 21 października co najmniej 41 rosyjskich żołnierzy zmarło od czasu ogłoszenia mobilizacji.
Zwracają uwagę, że niektóre ze zgonów nie mają charakteru bojowego - ludzie ginęli w ośrodkach szkoleniowych, na poligonach i w jednostkach wojskowych jeszcze przed wysłaniem na front. Wiele takich przypadków zostało potwierdzonych nawet przez prokremlowskie media, które stronią od przekazywania niekorzystnych dla Putina faktów.