Wojna w Ukrainie trwa od ponad dwóch lat. W tym czasie zginęło wielu rosyjskich żołnierzy. Z szacunków zachodnich ekspertów wynika, że liczba ta sięga nawet 450 000 osób. Nie każdy wojskowy chce jednak zginąć, dlatego często dochodzą do nas informacje o jeńcach.
Przed tygodniem opisywaliśmy historię Iwana Dubrona, który nie chciał już walczyć, gdy dowiedział się, że żona zdradzała go od momentu wybuchu wojny. Dodatkowo nie chciała się z nim rozwieść, ponieważ liczyła na pośmiertne odszkodowanie.
Tym razem za sprawą ukraińskiego polityka Antona Heraszczenki, poznajemy Konstantina Dmitrijewicza, pochodzącego ze wschodniej Rosji, graniczącej z azjatyckimi państwami. Mężczyzna ma 24 lata, jest sierotą i przed mobilizacją wojskową pracował w tartaku.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rosyjski jeniec nie mógł odmówić wyjazdu na wojnę
Jak mówił, nigdy nikogo nie zabił, nie miał też broni w ręku. Podczas strzelaniny, został ranny w ramię, prawą nogę i prawy pośladek.
Przypuszczałem, że na wojnie dostanę zapłatę. Słyszałem tylko, że będzie. Nie wiem, co się dzieje z uczciwością w Rosji, ale pieniądze otrzymałem tylko raz. 100 tys. rubli (ok. 4,3 tys. zł - przyp. red.) i to tyle - mówi na nagraniu Dmitrijewicz.
24-letni żołnierz w dalszej części wypowiedzi przekazuje, że nie mógł odmówić wyjazdu na wojnę. W innym przypadku mógł być posądzony o zdradę ojczyzny i rozstrzelany.
Czytaj więcej: Żołnierz szokuje w telewizji. "Sami sobie kupujemy"
Nigdy nie kłóciliśmy się z Ukrainą. To był pokojowy naród, ale z jakiegoś powodu wybuchła ta wojna - zakończył rosyjski jeniec.