W sobotę (8 lipca) przywódcy obrony Azowstalu: Denys Prokopenko, Swiatosław Pałamar, Serhij Wołynski, Ołeh Chomenko, Denys Szłeha wrócili do Ukrainy. Uwolnienie internowanych w Turcji oraz ich powrót do kraju był możliwy w wyniku porozumienia ze stroną turecką.
W wyniku negocjacji ze stroną turecką do Ukrainy wrócili żołnierze, obrońcy Azowstalu (…)" - ogłosiła kancelaria prezydenta Ukrainy na oficjalnej stronie internetowej.
Wcześniejsze ustalenia z Kremlem mówiły, że ukraińscy oficerowie, którzy bronili kombinatu metalurgicznego Azowstal w Mariupolu i po uwolnieniu z rosyjskiej niewoli zostali przekazani przez Rosję do Turcji, pozostaną tam do końca wojny.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak można się domyślić wiadomość o powrocie obrońców Azowstalu do ojczyzny wywołała niezadowolenie w Moskwie. Zareagował na nią rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow, który stwierdził, że jest to złamanie ustaleń.
Według Pieskowa powrót z Turcji dowódców z Azowstalu jest złamaniem warunków obowiązujących ustaleń, przy czym złamała je zarówno strona turecka, jak i Kijów - powiadomił portal Ukrainska Prawda.
Przywódcy obrony Azowstalu wrócili do Ukrainy. Głos zabrał jeden z rosyjskich propagandystów
Również swoje niezadowolenie wyraził jeden z rosyjskich propagandystów. - Próbuję tutaj gorzko żartować, jednak tak naprawdę nie ma powodu do żartów. Członkowie batalionu Azow to faszyści, mordercy - od 8 lat zabijają Rosjan w Donbasie - którzy trafili do niewoli - wściekał się.
Obiecano nam, że tam pozostaną do końca wojny - dodał. - I nagle na rocznicę, na 500 dni wojny, Turcy uroczyście oddają te szumowiny prezydentowi Ukrainy, a on spokojnie zabiera ich swoim prezydenckim samolotem - powiedział propagandysta.
Czytaj więcej: Putin się skarży. Dzieje się tak raz w miesiącu
Propagandysta o wizycie Zełenskiego na wyspie Węży: to była dobra okazja do użycia broni".
W swojej wypowiedzi odniósł się także do wizyty Wołodymyra Zełenskiego na wyspie Węży na Morzu Czarnym.
Sprawdziłem dzisiaj. Skorzystałem z wyszukiwarek internetowych, aby zobaczyć ile jest z Krymu na wyspę Węży. To ponad 100 km. To znaczy, że mógł zostać przeprowadzony atak rakietowy przy użyciu ogromnej ilości broni, jaką dysponują rosyjskie siły zbrojne - powiedział.
Swoją drogą napisał do mnie jedne z subskrybentów, że - jeżeli faktycznie istnieje plan użycia taktycznej broni jądrowej - to była ku temu idealna okazja. Można byłoby nią uderzyć w wyspę Węży. Przecież to skała na morzu. Nie ma tam cywilów, także nikogo nie trzeba byłoby żałować. Cywile by nie umierali - dodał.
Czytaj również: Putin ma dość porażek? Rzekomo pozbył się kolejnego generała
Źródło: Twitter, Ukraińska Prawa, PAP
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.